Rano wyglądałam jak jakieś pieprzone zombie. Miałam
cholernie duże cienie pod oczami i spierzchnięte wargi a na dodatek byłam nie
wyspana. Całą noc trwałam w owym „letargu” i ani na chwilę nie zasnęłam tak
naprawdę. Gdy tylko zamykałam oczy widziałam Justina z tą blondynką… a teraz
jestem skazana na jego towarzystwo przez cały pieprzony dzień. Chociaż w sumie
cieszyłam się, że nie była to żadna z dziewczyn z zespołu.
Cały czas nie docierało do mnie, jak on mógł mnie tak
potraktować. Dobrze wiedział, że mam pieprzone problemy ze sobą i że zdrada
zabolałaby mnie bardziej niż inną dziewczynę… mógł chociaż najpierw ze mną
zerwać, a dopiero posuwać inne laski. Może wtedy bolałoby chociaż trochę mniej.
Ubrałam się nie wykazując przy tym żadnych emocji i wcale
nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się że założyłam bluzkę na tyłek, lub
zapomniała jakiejś ważnej części garderoby. Wciąż trwając w jakimś dziwnym
odrętwieniu umyłam się, umalowałam i uczesałam, a efekt końcowy był na tyle
dobry, że aż się zdziwiłam. Prawie wcale nie było widać, że większość nocy po
prostu przeryczałam w poduszkę i nie zmrużyłam oka.
Wmawiając sobie po raz setny tego ranka, że m u s z ę iść na trening bo to moja pieprzona
praca, wzięłam butelkę z wodą i wyszłam z pokoju. Nie poszłam na śniadanie
chcąc zminimalizować możliwość spotkania pewnej osoby, chociaż doskonale
zdawałam sobie sprawę, że Justin będzie na próbie. Albo myślałam, że zdawałam
sobie z tego sprawę.
Będąc już na sali treningowej i stojąc przed znajomym
lustrem dałam sobie spokój z szukaniem odpowiedniej płyty i po prostu zrobiłam
rozgrzewkę do jednej z piosenek Katy Perry. Kątem oka zarejestrowałam, jak do
sali wchodzi coraz więcej osób i wyłączyłam iPhone’a, gdy zorientowałam się, że
to niegrzecznie siedzieć w słuchawkach w towarzystwie.
- Cześć wszystkim – powiedziałam zachrypniętym od
nieużywania (przecież wcale nie od płaczu!) głosem.
- Hej, Nickey – usłyszałam prawie chóralne powitanie. Lekko
się uśmiechnęłam.
- Czemu nie było ci na śniadaniu? – zapytał Will.
- Jadłam wcześniej – wymyśliłam na poczekaniu. Will albo mi
uwierzył, albo coś w mojej twarzy powstrzymało go przed zadawaniem pytań. Albo
jedno i drugie.
Ktoś włączył muzykę i przymknęłam oczy, czując jak głos
Justina płynący z głośników wbija raz za razem nóż w moje serce. If I was your boyfriend…
Cholera jasna, jak to brzmi… a najgorsze jest to, że
wszystko to pieprzona prawda.
Odwróciłam się, chcąc opanować uczucia, które nieproszenie
wpełzały na moją twarz i prawie mi się udało, gdy drzwi do pomieszczenia
otworzyły się, a do środka wszedł Scooter w towarzystwie Justina.
Chłopak wyglądał jeszcze gorzej niż ja. Miał na sobie tylko
pomięty biały podkoszulek który wyglądał jakby w nim spał i szare dresy oraz
niebieskie air maxy. Był strasznie blady, włosy miał w nieładzie a pod oczami
ciemne cienie. Wyglądał, jakby też nie zmrużył oka zeszłej nocy.
I wiecie co? Miałam to gdzieś. Albo przynajmniej chciałam mieć to gdzieś.
- Dobra, młodzieży, zabieramy się do pracy! – krzyknął
Scooter od progu. Posłusznie ustawiłam się na swoim miejscu, nie patrząc w
stronę Justina.
- Nickey – usłyszałam ten głos. Ostentacyjnie się odwróciłam
– Nickey, do cholery! – krzyknął.
- Czego, Bieber? – odwróciłam się do niego, chociaż
racjonalna część mojego umysłu błagała, bym tego nie robiła. Dokładnie
wiedziałam, jak działa na mnie jego spojrzenie.
Chłopak chyba lekko zaskoczony moim tonem zatrzymał się w
pół kroku i zamknął usta, jednak po chwili odzyskał rezon i spojrzał na mnie
smutnymi oczami. Pewnie spodziewał się takiej reakcji, znał mnie na tyle
dobrze, by wiedzieć, że na pewno nie będę ryczeć i udawać wielce skrzywdzonej
przed przyjaciółmi, by tylko usłyszeć nieszczerze w większości przypadków słowa
otuchy.
- Daj mi chociaż szansę porozmawiać, przeprosić… -
powiedział cicho patrząc w podłogę i mnąc między palcami kawałek koszulki.
- Przeprosić? – zaśmiałam się drwiąco – przeprosić? Wyobraź sobie Bieber, że nie zawsze przeprosiny
starczą. Nawet od ciebie.
Cala grupa patrzyła na nas z zainteresowaniem, jednak ani
ja, ani Justin nie zwracaliśmy na nich uwagi. Aż czułam, jak od ich strony bije
zainteresowanie.
Justin chce przeprosić
Nickey?
Chłopak tym razem już wcale nie wyglądał na zaskoczonego
moją odpowiedzią. Spojrzał na mnie smutnymi oczami i bezradnym gestem
przeczesał już i tak splątane włosy.
- Nickey, proszę – powtórzył błagalnie.
Modliłam się, żeby z moich oczu nie pociekły łzy, lub żebym
nie zrobiła czegoś równie głupiego. Na przykład, żebym nie rzuciła mu się na
szyję czy coś. Kompletnie nie wiedziałam, do czego w tamtej chwili było zdolne
moje ciało oraz mniej racjonalna część umysłu.
- Nie odzywaj się do mnie, Bieber, bo nie wytrzymam –
powiedziałam zimno i odwróciłam się do niego plecami. Z ust chłopaka uleciało
zirytowane westchnięcie, co mnie tylko wkurzyło.
Jakim pieprzonym prawem on czuje się zirytowany?! To tylko i
wyłącznie jego wina, że tak się zachowuję.
Scooter cały czas patrzył na nas nieodgadnionym wzrokiem.
Jestem pewna, że wiedział o co się wściekam.
- Sorry, Scooter – mruknęłam do niego. Mężczyzna podniósł
ręce w obronnym geście, dając mi znak, że doskonale rozumie powód mojej
irytacji. Uśmiechnęłam się do niego lekko.
W pomieszczeniu panowało nienaturalne milczenie. Justin
widocznie miał gdzieś to, co do niego mówiłam, bo od razu gdy się odwróciłam,
poczułam jego obecność za plecami.
- Czego, kurwa? – warknęłam, zła na siebie i na łzy cisnące
mi się do oczu – nie możesz dać mi spokoju? – powiedziałam w jego stronę,
patrząc mu prosto w oczy, chcąc żeby poczuł się tak jak ja wczoraj wieczorem.
Chłopak zacisnął szczękę, jednak nic nie mówił – powiedziałam wyraźnie, że nie
mam ochoty z tobą rozmawiać. Chociaż tobie nie robi żadnej różnicy, czy chcę
czy nie, prawda? – z każdym słowem wręcz czułam, jak chłopak cierpi, jednak
mnie to nie obeszło. Moje słowa nie raniły go ani w jednej setnej tak, jak to
co zrobił zraniło mnie – i tak zawsze znajdziesz sobie jakieś zastępstwo, więc
nie rozumiem, czego chcesz ode mnie.
Bieber już otwierał usta, jednak nagle wtrącił się Jason.
Nikt z zebranych (może oprócz Scootera) nie wiedział o co chodzi, a Jason po
prostu nie chciał dopuścić do kłótni, w jego mniemaniu zmieniając temat. Cóż,
wybrał najgorszy z możliwych momentów. I tekstów.
- Ej, Biebs – powiedział donośnym głosem – a jak tam ta
blondynka, którą wczoraj zaliczyłeś?
Justin jeszcze mocniej zacisnął szczękę i robiąc krok do
tyłu opuścił głowę, a dla mnie było tego już za wiele. Nie powstrzymując łez
mruknęłam niewyraźnie przeprosiny do Scootera i wyminąwszy wszystkich wyszłam z
pomieszczenia trzaskając drzwiami. Pieprzony Justin, pieprzony Jason, pieprzone
kurwa wszystko.
Na ciemnym korytarzu od razu osunęłam się po ścianie kucając
i chowając twarz w dłoniach. Moim ciałem wstrząsał niekontrolowany szloch, a ja
ciągle zadawałam sobie jedno i to samo pytanie. „Nickey, dlaczego znowu
płaczesz przez tego idiotę?”
Nie wiem, jak długo tak siedziałam, jednak po chwili
usłyszałam kroki obok siebie. Mając ogromną nadzieję, że to nie Bieber
podniosłam wzrok i chciałam się uśmiechnąć, widząc Scootera. Co nie powinno być
większy zaskoczeniem, zamiast uśmiechu wyszedł mi grymas.
- Nienawidzę go – powiedziałam zamiast tego łamiącym się
głosem.
Mężczyzna ukląkł i rozłożył ramiona, w które po chwili
wpadłam, szukając pocieszenia.
- Oh, kochanie – mruknął, gładząc mnie po włosach – myślę,
że jest zupełnie inaczej i to dlatego tak boli.
Zaszlochałam jeszcze głośniej. Miał rację.
- Nickey – powiedział po chwili Scooter, nie przestając mnie
do siebie przytulać – ja naprawdę rozumiem, w jakiej jesteś sytuacji i że
Bieber to pieprzony skurwiel, ale ten pieprzony skurwiel bądź co bądź jest
naszym pracodawcą, więc…
Momentalnie podniosłam się z klęczek, doskonale rozumiejąc,
o co chodzi Scooterowi. Podpisałam przecież kontrakt, prawda? No i mimo
wszystko nie chcę, żeby Justin spieprzył coś tak ważnego dla niego przeze mnie.
- Jasne, Scooter – powiedziałam, otrzepując spodnie z kurzu
– skoczę tylko do łazienki się ogarnąć i wracam na próbę, okej? Obiecuję, nie
dam mu się już sprowokować.
Braun
popatrzył na mnie niepewnie, nie wiedząc, czy może mi zaufać na tyle, by
wiedzieć, ze wrócę na trening. W końcu chyba jednak doszedł do sobie tylko
znanych wniosków i gestem wskazał mi, bym poszła do toalety, a sam odwrócił się
i bez słowa wrócił na trening.
Przysięgam,
tego człowieka nie da się rozgryźć.
Uporałam
się ze śladami po łzach w mniej niż pięć minut i powtarzając w głowie jak
mantrę „nie dam mu się sprowokować” wróciłam na scenę.
Scooter
siedział na brzegu podestu śmiesznie wymachując nogami a obok niego w tej samej
pozycji tkwił Justin, wyglądając na zupełnie nie zainteresowanego tym, co mówił
do niego menager. Kate i Will obdarzyli mnie zaciekawionym spojrzeniem, gdy
tylko mnie zobaczyli, jednak coś w wyrazie mojej twarzy powstrzymało ich od
zadawania pytań. I dobrze- ostatnim, na co miałam ochotę było tłumaczenie się
przyjaciołom, dlaczego mam tak zły humor.
-
Jestem już, Scooter – powiedziałam donośnym głosem.
Braun i
Bieber zręcznie podnieśli się ze swoich miejsc i ruszyli w naszą stronę.
Zbierając się na odwagę podeszłam do Justina na tyle blisko, żeby tylko on mógł
usłyszeć to, co chciałam mu powiedzieć.
- Nie
zrezygnuję z pracy tylko dlatego, że wiem, jak ten koncert jest dla ciebie
ważny, a mimo wszystko nie chcę żebyś to spieprzył przeze mnie – wyszeptałam,
patrząc mu w oczy po czym nie czekając na odpowiedź odwróciłam się na pięcie i
ustawiłam na swoim miejscu.
______________________________________________________________
Proszę bardzo :)
i dziękuję za wszystkie komentarze! ilysm xx
O JA CIEŻ PIEPRZEŻ XDDDD
OdpowiedzUsuńoemdżi
Dobrze robisz Wercia, dobrze
pieprzony Bibuś
Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA CIĄG DALSZY!!
Twoja Klaudia
Genialny
OdpowiedzUsuńO jezu! Jaki rozdzial! Jestem tylko ciekawa jak onon niby jej to chcial wytlumaczyc!? Echhh ale sie wkurzylam! A Nickey jest taka kochana, tak mi jej szkoda! Jejku Skarbie kocham tego bloga! Tak bardzo Ci dziekuje! Z niecierpliwoscia czekam na nastepny! Mam nadzieje, ze jakos wytrwam haha, ale no kslsidijdjdjdlsihjkdhdlsjslsh dzisiaj to mnie po prostu rozwalilas tym rozdzialem! Jeszcze raz bardzo bardzo bardzo Ci dziekuje! Pozdrawiam/ V.
OdpowiedzUsuńnie ma na coś takiego wytłumaczenia, dlaczego on to w ogóle zrobił bo nie rozumiem
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam na dalsze rozwinięcie akcji. ;)
OdpowiedzUsuńjaki genialny ten rozdział! <3
OdpowiedzUsuńkurcze, mam dylemat co o tym wszystkim myśleć :( bo z jednej strony szkoda mi Nickey i uważam, że Justin zachował się jak pieprzony chuj.. ale z drugiej - tak bardzo mi przykro, że to co było między nimi się zepsuło :( i mam nadzieję, że jakoś da się to naprawić. :3
dlatego czekam na kolejny rozdział - i mam nadzieję, że pojawi się w miarę szybko, bo chyba umrę ze zniecierpliwienia <3
Mam identyczny dylemat xD
UsuńAle dlaczego Justin w ogóle wziął do siebie tą głupią, pustą blondynę?! Nie rozumiem! Miało być tak pięknie :c ech... szkoda trochę, że tak się potoczyło :/ mam nadzieję, jednak że wszystko sobie jakoś wytłumaczą i będzie happy end na koniec :) do następnego <3
OdpowiedzUsuńJakiii smutny :( placze ;'(
OdpowiedzUsuńO niee... O niee... Jestem teraz wściekła bo nie wiem co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie i jeszcze raz nie jak Justin może się tak zachowywać. W ogóle rozdział cudowny ja już chce następny ;***
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje że oni tak szybko się nie pogodzą...
OdpowiedzUsuńSmuteczeg nie moge sie doczekac następnego ;(( ;((
OdpowiedzUsuńJak on mnie wkurza! No do cholery! CO.ZA.DUPEK.!.!.!
OdpowiedzUsuńBiedna Nickey :c
Mimo wszystko mam nadzieję, że Justin NAPRAWDĘ ma jakieś usprawiedliwienie....chociaż: 'byłem na haju', 'byłem pijany', 'jestem chory psychicznie',czy nawet 'mam rozdwojenie jaźni, myślałem że ta blondyna to ty!'
błaaaagam, niech to nie będzie jego wina! :((( nie no dobra to tak czy siak jest jego wina... ale ja chce zeby oni byli razem!!!
Tak strasznie kocham! <3
OdpowiedzUsuńA Justin to dupek -,- proszę niech Nickey znajdzie sobie lepszego (i Justin będzie zazdrosny xD) !!!
Kiedy mniej więcej możemy się spodziewać nowego? ;>
UsuńJustin idiota -.- czekam na kolejny <3 mam nadzieje ze sie to wyjaśni xx
OdpowiedzUsuńCiekawe jak się wytłumaczą potem prZed resztą pacZki ;P
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :-)
KOCHAM <3 UWIELBIAM <3 UBÓSTWIAM <3
OdpowiedzUsuń