niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział Dwudziesty

Reszta próby minęła nam już w lepszej atmosferze, jedynie Justin był strasznie cichy a Jason obrzucał mnie co chwilę zaciekawionym spojrzeniem. Serce mi się krajało, gdy przez cały dzień ani razu nie zobaczyłam na twarzy Biebera uśmiechu i jedynym, na co miałam ochotę, było podejście do niego i rzucenie mu się na szyję nawet przy świadkach, ale wiedziałam, że tego nie zrobię. Zasłużył sobie.
Justin wymigał się od pójścia na kolację mówiąc, że źle się czuje. Szczerze mówiąc, martwiłam się o niego, coś w jego oczach cholernie mnie niepokoiło. Moje uczucia względem Justina zostały jednak stłumione irytacją skierowaną w stronę Jasona, który „zarywał do mnie” przez cały dzień. I musiał robić to naprawdę nachalnie, bo ja nigdy nie zauważałam, gdy chłopak mnie podrywał, zawsze ktoś mnie w tym „uświadamiał”.
Gdy tylko Justin zniknął za zakrętem prowadzącym do wind, Jason bez żadnych skrupułów owinął swoją rękę wokół mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. Palcem dotknął mojego  biodra- momentalnie go od siebie odepchnęłam. Tylko Justin może mnie tam dotykać…
Ups. Nikt nie może mnie tam dotykać.
- Przestań, Jason – warknęłam z irytacją. Chłopak tylko na mnie spojrzał, mrugnął do mnie i wrócił do rozmowy z Anne, która szła za rękę z Suzie. Boże, jak ja im zazdrościłam…
Podczas kolacji Jason odsunął mi krzesło, na którym chciałam usiąść i momentalnie zajął miejsce obok mnie. Dobraa… to już robi się dziwne.
Przez cały posiłek byłam trochę skrępowana zachowaniem Williamsa, jednak on sobie nic z tego nie robił, a gdy tylko powiedziałam, że źle się czuję i wracam do pokoju od razu zaproponował, że mnie odprowadzi. Cóż, nie wypadało odmówić… zgodziłam się na jego towarzystwo z miną cierpiętnika, której jak na złość nie zauważał.
Moje myśli cały czas krążyły wokół Justina. Co robi? Jak się czuje? Nie mogłam przestać zadawać sobie tych wszystkich pytań. Z całych sił starałam się nie przypominać sobie o wszystkich sytuacjach, w których był taki uroczy, bo Scooter miał rację- kocham go nadal. Prawie nie docierały do mnie słowa Jasona, który z zapałem opowiadał mi o jakimś koncercie.
Gdy wreszcie dotarliśmy na nasze piętro odetchnęłam z ulgą sądząc, że Jason się po prostu pożegna i pójdzie do siebie, jednak chłopak miał inne plany. Poszedł za mną w kierunku drzwi do mojego pokoju w duchu miałam nadzieję, że nie będzie na tyle bezczelny, by wprosić się do środka. Mimowolnie zerknęłam w stronę apartamentu Justina- drzwi były uchylone?
- Nickey, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – zapytał w końcu Jason.
- Co? – odpowiedziałam głupio, skupiając swój wzrok na chłopaku – jasne, że cię słucham.
- To co przed chwilą powiedziałem? – zapytał. Może jak się przyznam, że mam w dupie co on mówi to sobie pójdzie?
- Oh, no okej, nie słyszałam – westchnęłam – ale moje myśli krążą dzisiaj wokół innej sprawy, więc…
- Nickey – warknął z irytacją Jason, podchodząc do mnie bliżej. Oparłam się plecami o drewnianą strukturę drzwi mojego pokoju, chcąc się od niego odsunąć – kiedy wreszcie zrozumiesz, że ten pieprzony Bieber na ciebie nie zasługuje?
Skąd on wiedział, że byliśmy razem? Czas przeszły w tym stwierdzeniu ranił jak nic innego.
- Co? Dlaczego Bieber? – postanowiłam udawać głupią. Jason przybliżył się do mnie jeszcze bardziej.
- Nie rozumiesz, że to, że przespał się z Kylie jest idealną okazją? Wreszcie możesz zostawić go bez żadnych skrupułów i pójść gdzieś ze mną.
O czym on do cholery mówił?
- Kylie? Znasz tą dziewczynę? – zapytałam, czując jak strach rodzi się w moim podbrzuszu. Serio, zachowanie Jasona zaczynało mnie niepokoić.
- Jasne – odpowiedział i przejechał palcem po linii mojej szczęki a ja zadrżałam, bynajmniej nie z przyjemności – to moja siostra. Dlaczego pytasz?
Justin posuwał siostrę Jasona, a Jason zaczął następnego dnia zarywać do mnie? Coś tu mocno śmierdzi. Na dodatek Jason skądś wiedział, że  b y l i ś m y  razem z Justinem.
- Twoja siostra? Co ona tu robiła?
- Boże, Nickey, nie rozumiesz? – westchnął. Owionął mnie jego pachnący miętą oddech – poprosiłem ją o to. Masz teraz pretekst do zerwania z tym idiotą i możesz być ze mną, bo to cię kocham i to ja jestem lepszy.
Zamurowało mnie, jednak nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Jason mnie… pocałował. Znowu.
I nie miało to nic wspólnego z pocałunkami Justina. Wargi Williamsa w żadnym wypadku nie były delikatne, a pocałunek nie miał w sobie ani krzty czułości. Jego język brutalnie penetrował moje usta ja tylko chciałam, żeby to się skończyło.
- Jason, do cholery, przestań – powiedziałam, gdy wreszcie dał mi odetchnąć.
- Nie – warknął i znowu mnie pocałował. To, że próbowałam go odepchnąć najwyraźniej nie robiło na nim żadnego wrażenia, wręcz przeciwnie- przysuwał się bliżej.
Gdy już myślałam, że Jason naprawdę nie przestanie, wreszcie jego usta zniknęły. Otworzyłam niepewnie oczy bojąc się, że to tylko podstęp, a chłopak za chwilę zaatakuje mnie ponownie.
Jednak nic takiego nie nastąpiło, a jedyne, co zobaczyłam to, Jason przyciskany do ścinany naprzeciwko mnie przez…
- Justin? – wyszeptałam cicho. Chłopak nie zwrócił na mnie uwagi, tylko wpatrywał się morderczym wzrokiem w Williamsa.
- Jeszcze raz, gnoju, ją dotkniesz – powiedział groźnie Bieber, przyciskając palec wskazujący do torsu Jasona, który patrzył na niego kpiąco – obiecuję ci, że mnie popamiętasz.
- Nie masz pieprzonego prawa zabraniać mi kontaktów z Nickey – warknął Jason – skoro miałeś tak zajebistą laskę trzeba było jej nie zdradzać.
Bieber nic nie odpowiedział, jednak jego pięść po chwili wylądowała na twarzy Jasona. Chłopak osunął się nieprzytomny po ścianie.
- Myślisz, że tego nie wiem? – powiedział w stronę Jasona cicho. Tak cicho, że nie byłam pewna, czy dobrze usłyszałam.
Justin ukląkł obok nieprzytomnego chłopaka i patrząc na niego na przemian rozprostowywał i zginał palce lewej ręki. Po chwili podniósł się i spojrzał prosto na mnie.
- Nickey, proszę, tylko porozmawiajmy… - powiedział.
Byłam gotowa na rozmowę z nim? Absolutnie nie.
- Justin – odpowiedziałam, czując gulę w moim gardle i łzy cisnące się do oczu – po zakończeniu Believe Tour i tak pewnie byśmy się rozstali, więc jaki ma sens teraz się godzić, by później przechodzić to od nowa… - chciałam powiedzieć więcej, jednak szloch rozdzierający mi gardło nie pozwolił na to. Nie chciałam, żeby Justin widział jak płaczę.
- Przepraszam – szepnął Bieber w moją stronę i odwrócił się na pięcie. Szedł szybkim krokiem w kierunku swojego pokoju rozmasowując knykcie lewej dłoni i nie czekając na moją odpowiedź zatrzasnął za sobą drzwi. Po chwili zrobiłam to samo, zostawiając Jasona na korytarzu i wierzchem dłoni ocierając te głupie łzy.

Czy to możliwe, żeby siostra Jasona celowo prowokowała Justina? W żadnym wypadku go nie usprawiedliwiam, bo przecież gdyby nie chciał, nie zapraszałby jej do siebie, ale słowa Williamsa ciągle nie dawały mi spokoju. Wiedziałam przecież, że mu się podobałam bo po pierwsze mówił mi to Justin, a po drugie nie pierwszy raz Jason mnie pocałował, ale zawsze uważałam, że jest spoko. Nigdy nie sądziłam, że posunął by się do czegoś takiego, jak celowe rozdzielenie mnie i Biebera. Nie mając ochoty na żadne głębsze rozmyślania po prostu poszłam pod prysznic.
__________________________________________________________________________
O MÓJ BOŻE dziękuję za te wszystkie komentarze, jesteście cudowni! xx
Trzymajcie tak dalej a rozdział niedługo :)

31 komentarzy:

  1. świetny. niech oni sie w końcu pogodzą. czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę kocham to <3 nie daj mi tak cierpieć ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie przeczytałam bo muszę się emocjonalnie przygotować, ale na pewno świetny! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no teraz to Jason przesadził pieprzony idiota...
    Nickey no proszę przynajmniej porozmawiajcie...<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jason, Ty pieprzony kretynie! lubiłam Cię, a Ty takie rzeczy odpierdalasz! :/
    teraz to ja mam nadzieję, że Nickey i Justin się pogodzą i znowu będą razem <3 nie przeżyję innego rozwiązania..

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczelam dzisiaj czytać i wszystko przeczytalam...... WOW
    NAPRAWDE JESTES SUPER

    OdpowiedzUsuń
  7. Jason to taki dupek! Aż mi się chcę wymiotować jak pomyślę o tej jego wstrętnej siostrze... ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam to!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ten głupi Jason mógł się tak zachowac ? Rozdzial po prostu cudowny juz nie moge doczekac sie kolejnego rozdziału ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. A tak lubiłam Jasona! :-'(

    OdpowiedzUsuń
  11. Co się właśnie stało?! Jason. ty świnio! Justin, ty idioto...
    Błagam, niech Nickey wybaczy Justinowi, to było takie słodkie, kiedy ukrywali się przed resztą i spali razem w łóżku ;/ Oni do siebie pasują, kurde no ;/
    Rozdział cudowny ;) Czekam na kolejny! :* /Krl

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział muszą być razem. Wszystko jest idealnie tylko za długo nam kazesz czekać na rozdziały ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie!! Wkurza mnie czekanie 10 dni na nowy rozdzial! Jak niedawno nie dodawala rozdz. przez miesiąc, to myslalam, ze szlag mnie trafi!!

      Usuń
    2. 10 dni... To jest NIC! Chyba nie zdajesz sobie sprawy że napisanie rozdziału nie trwa 5 minut, a jeszcze trzeba znaleźć czas żeby wogóle się za to zabrać. Więc tak... 10 dni to tyle co nic :)

      Usuń
  13. Serio? -,-
    Ten jest z 30 listopada, a poprzedni pojawił się 21...
    za długo?!

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko! głupi Jason :( ale to nie zmienia faktu że Justin nie musiał iść z nią do łóżka :ccc

    OdpowiedzUsuń
  15. Nadal jestem zła na Justina :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny .. niech się pogodzą . Kocham twoje opowiadanie . Zapraszam do mnie nochybanienormalnienienormalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Daaaj już nowy proszę! xD
    Kocham najmocniej na świecie i już nie mogę się doczekać <3 *,*

    OdpowiedzUsuń
  18. Najlepsze ff na świecie *.*

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam :-)
    Czekam na nn c:

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rozdział, ale kiedy nn??? :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy nowyyyy? <333

    OdpowiedzUsuń