czwartek, 25 września 2014

Rozdział Piętnasty

to na co czekacie, hihi
______________________________________________________________

Przyznaję się z bólem, że próba na scenie poszła fatalnie. Najpierw Justin nie mógł zgrać jednoczesnego śpiewania i tańczenia i mylił albo słowa, albo kroki, potem my co chwilę popełnialiśmy błędy, wszelkiego rodzaju. Trudno nam było  przenieść wyuczone kroki ze znajomej powierzchni na nowe, różno-poziomowe i śliskie podłogi sceny. Myliliśmy się prawie za każdym razem, gdy próbowaliśmy zatańczyć układ na schodach, czy w miejscu, w którym Justin dosłownie wyskakiwał spod sceny, lub frunął na tych swoich skrzydłach. Mike i Terry dołączyli do nas mniej więcej w połowie próby i wcale nie poprawili wyników grupy.
Ogółem, porażka na całej linii.
Z trudem doczekaliśmy dziewiętnastej, o której mieliśmy koniec treningu i z grobowymi minami oraz takimi samymi nastrojami udaliśmy się na kolację. Nawet nasi prywatni błaźni (w dobrym znaczeniu tego słowa) nie mieli nic do powiedzenia.
Justin przez cały czas był dziwnie milczący; znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam, że pluł sobie w brodę przez swoje błędy. Mój kochany perfekcjonista.
Do: Justin
Treść: Hej, kochanie, nie martw się. Nam też nie wyszło.
Patrzyłam, jak chłopak grzebiąc widelcem w swojej chińszczyźnie niemrawo wyciągnął z kieszeni komórkę i zmarszczył brwi, czytając wiadomość. Po chwili jego palce śmigały po ekranie by to co napisał, pokazało się w mojej komórce.
Od: Justin
Treść: Gówno prawda. To JA jestem liderem, to jest MOJE show i to JA powinienem zatańczyć I zaśpiewać dobrze, a potem was pocieszać, jeśli EWENTUALNIE coś by nie wyszło. Spieprzyłem.
Tym razem to ja zmarszczyłam brwi, czytając smsa Justina. Muszę z nim natychmiast pogadać, przecież od czego ma się dziewczynę? Ktoś musi go pocieszyć, a ja to zrobię bardzo chętnie.
- Jakoś nie jestem głodna – powiedziałam, wstając od stołu – idę do siebie, cześć wszystkim.
Pożegnały mnie jakieś kiepskie westchnięcia. Zespół oficjalnie popadł w depresję. Wchodząc do windy ponownie wyciągnęłam komórkę z kieszeni.
Do: Justin
Treść: Czekam u mnie.
Wyszłam z windy i poszłam w kierunku mojego pokoju powłócząc nogami po dywanie. Może dawało nam się we znaki również zmęczenie? Wszyscy byliśmy bardzo wyczerpani, a porażka na scenie wcale nam nie pomogła. Tak samo jak fakt, że do finałowego koncertu zostało nam nieco więcej jak półtora miesiąca…
Siedziałam w ciemności, więc usłyszałam a nie zobaczyłam, jak drzwi się cicho uchylają i bardziej instynktownie wyczułam, jak ktoś siada na materacu obok mnie.
Przysunęłam się do chłopaka i mocno go przytuliłam. Po chwili poczułam, jak odwzajemnia mój uścisk, chowając twarz między moją szyją a ramieniem.
- Jak bardzo beznadziejny jestem? – zapytał.
- Bardzo, bardzo – odpowiedziałam, chcąc go nakłonić do jakiejś innej reakcji niż smutek.
Udało mi się- chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie urażonym wzrokiem. Położyłam ręce na jego policzkach i delikatnie się do niego uśmiechnęłam.
- Żartowałam – szepnęłam – jesteś najlepszym wokalistą i tancerzem jakie znam…
- Tak jakbyś znała ich dużo – wtrącił.
-Nie przerywaj mi – zbeształam go – jesteś najlepszym wokalistą i tancerzem, jakiego znam, nie możesz się załamywać po jednej porażce, kochanie. Nikomu z nas dzisiaj nie wyszło i mi też jest cholernie przykro, bo przecież ćwiczyliśmy tyle czasu… ale będziemy próbować jutro i pojutrze, i po pojutrze… twój koncert będzie idealny – powiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Nasz – szepnął i mnie pocałował.
N a s z. Ten koncert był dla niego taki ważny, a teraz powiedział, że koncert będzie  n a s z… to takie urocze z jego strony.
Pozwoliłam mu położyć się na plecach i wplotłam palce w jego włosy, gdy całował moją szczękę, szyję i zjeżdżał ustami w kierunku dekoltu. W międzyczasie zdążyłam się pozbyć jego koszulki, więc mogłam obserwować jak idealnie umięśnione plecy Justina spinają się i rozluźniają pod moim dotykiem.
Chłopak drżącymi palcami ściągnął moją bluzkę i wsunął palce pod moje plecy szukając zapięcia stanika.
- Jesteś pewna? – zapytał, patrząc mi w oczy – ja jestem raczej pewien, że nie przerwę w połowie.
- Zrób to – pokiwałam głową, pewna swojej decyzji.
Jeśli ktokolwiek miałby to zrobić, to tylko Justin. To jego kochałam i to on na każdym kroku zapewniał mnie, że również mnie kocha.
- Ale…
- Justin – przerwałam mu surowo – psujesz nastrój chwili.
Chłopak zaśmiał się cicho i po chwili mój stanik dołączył do naszych koszulek gdzieś na podłodze. Oboje byliśmy nadzy od pasa w górę.
Niekontrolowanie jęknęłam, gdy język Justina zataczał kółeczka wokół mojej brodawki, a drugą pierś drażnił palcami. Doznanie było nieziemskie…
- Justin – westchnęłam – usłyszą mnie – udało mi się wykrztusić.
- To co? – zapytał, tym razem całując mój brzuch, zatrzymując się przy pępku.
Nic nie odpowiedziałam, bo najzwyczajniej w świecie nie byłam w stanie. To, co Justin robił z moim ciałem było tak przyjemne, że najzwyczajniej w świecie odebrało mi zdolność racjonalnego myślenia.
Zwłaszcza, gdy zaczął ssać skórę mojego podbrzusza. Chłopak niepewnie ściągnął mi spodnie z nóg i zostałam w samych majtkach. Wsunął palce za gumkę jedynej części garderoby która na mnie została i ponownie na mnie spojrzał.
- Mogę? – zapytał.
- Masz zamiar o to pytać przy każdym ściąganym ciuchu? – warknęłam na niego, zbyt podniecona by odpowiedzieć normalnie – chyba, że obrzydzają cię moje blizny…
Uciszył mnie, jednym ruchem niwelując przeszkodę w postaci kawałka materiału. Zamknęłam oczy, czując napływające łzy wstydu, nie chcąc, by Justin je zobaczył. Pewnie źle by je zainterpretował.
Nie rozpoczął pieszczot tak jak się spodziewałam, pomiędzy moimi udami, tylko zaczął delikatnie całować moje kości biodrowe przesuwając się stopniowo w dół. Nim się zorientowałam, z moich oczu popłynęły łzy.
Justin je zauważył. Podciągnął się na łokciach i położył się na mnie tak, że czułam jego nabrzmiałą męskość dokładnie pomiędzy moimi udami.
- Zrobiłem coś nie tak? – zapytał, ścierając słony płyn z moich policzków.
- Jesteś pieprzonym aniołem, oto, co zrobiłeś nie tak – odszepnęłam. Dostałam jeszcze krótkiego buziaka po czym Justin wrócił na dół.
Obcałował dokładnie oba moje biodra, co było tak cudowne i tak podniecające, że niemal się pod nim wiłam i byłam o krok, malutki kroczek, od proszenia go, żeby pocałował mnie t a m.
I gdy myślałam, że Bieber nagle postanowił zostać sadystą, usłyszałam szelest rozrywanej paczuszki i poczułam go, napierającego na moje wejście. Nie mogłam powstrzymać rozlewającej się po moim ciele fali ulgi, z powodu tego, że Justin nie zdecydował się „odwdzięczyć mi się” oralnie. Na to na pewno nie byłam gotowa.
Justin z powrotem przesunął się tak, że jego twarz znajdowała się milimetry od mojej. Oparł dłonie po obu stronach mojej głowy i spojrzał mi w oczy. Te jego cudowne, brązowe tęczówki… przepełnione pożądaniem znacznie ściemniały, teraz miały raczej kolor gorzkiej czekolady, niż normalnie słodkiej, mlecznej.
- Zrób to – poprosiłam, widząc, jak się wacha.
I zrobił. Jednym, zdecydowanym pchnięciem znalazł się we mnie i jęknęłam przeciągle, czując go każdą komórką ciała.
- Cholera – westchnął chłopak i oparł czoło o moje ramię.
Poruszyłam biodrami, dając znak szatynowi, żeby się ruszył, jednak nie musiałam- jego biodra wyszły mi na przeciw.
Każde kolejne pchnięcie Justina było bardziej dokładne i jakby bardziej precyzyjne i każde doprowadzało mnie o krok bliżej do orgazmu. Sądząc po przyśpieszonym oddechu chłopaka tuż obok mojego lewego ucha, jemu również dużo nie brakowało.
Nie kontrolowałam swojego głosu i gdybym była tylko trochę bardziej przytomna, na pewno zawstydziłabym się myślą o tym, że każdy, kto idzie przez korytarz może nas usłyszeć, jednak cały mój umysł zajmował Justin.
Wyszeptałam głośno jego imię, czując jak orgazm rozlewa się najpierw w dolnych partiach mojego ciała by po chwili objąć w swe posiadanie wszystkie kończyny, a dwa mocne pchnięcia później Justin zatracał się razem ze mną w krainie bezbrzeżnej rozkoszy.
Czując ogarniającą go rozkosz chłopak znieruchomiał na chwilę. Rozkoszowałam się naszą bliskością, naszymi splątanymi ciałami i tym, jak nasze oddechy uspakajają się w tym samym tempie.
Absolutnie nie żałowałam swojej decyzji.
Po chwili chłopak wysunął się ze mnie i wyrzucił zużytego kondoma do kosza, nie wstając z łóżka. Ja nie mogłam się ruszyć. Było mi tak dobrze, że bałam się, że nawet głośniejszym oddechem zaburzę tę idealną harmonię.
- Kocham cię, wiesz? – powiedziałam cicho do Biebera.
- Ja ciebie bardziej – usłyszałam tuż przy uchu – i jestem z ciebie niesamowicie dumny. Dostajesz szóstkę za poprawianie mi humoru – dodał z uroczym uśmiechem.
Kurewsko dobrze wyglądał z włosami, które aż krzyczały „właśnie uprawiałem seks”.
- Idź spać, skarbie, bo bredzisz – powiedział jeszcze. Co? Powiedziałam to na głos?
I tak zrobiłam; zasnęłam naga w ramionach nagiego Justina po tym, jak się pieprzyliśmy.
Chociaż nie.
To nie było pieprzenie.
My się naprawdę kochaliśmy. Czule i delikatnie.

***

Nawet nie wiem, dlaczego się obudziłam, jednak coś podpowiadało mi, bym się tym faktem nie zdradzała. Czułam, jak pierś Justina faluje pode mną z każdym jego oddechem. Był zbyt nierówny, żeby chłopak spał i już chciałam wstać, gdy usłyszałam, jak Bieber coś mówi.
- Wiesz, kochanie – zaczął. Ciekawiło mnie, czy mówi do mnie, bo wie, że nie śpię, czy po prostu chce coś z siebie wyrzucić? W każdym razie, nie będąc pewna, czy dobrze robię cichutko leżałam, słuchając – jestem z siebie tak cholernie dumny, że pozwoliłaś mi się zbliżyć do siebie aż tak bardzo i strasznie cię za to podziwiam, bo przecież niczym szczególnym sobie na to nie zasłużyłem, ale… nie zrozum mnie źle. Ten seks był kurewsko dobry, ale uwielbiam, gdy budzę się codziennie rano z tobą w ramionach i mogę obserwować, jak uroczo marszczysz nosek, gdy się budzisz i kocham to, jak przytulasz się do mnie w środku nocy, gdy coś ci się śni. Na sto procent spotkam jeszcze mnóstwo kobiet, które będę chciał posuwać, ale to ty jesteś tą, koło której chcę zasypiać.
Słuchałam tego, co mówił z zapartym tchem. Boże, on był idealny…
- Tak bardzo cię kocham – wyszeptał jeszcze i zsunął mnie ze swojego torsu. Przestraszyłam się, że chce sobie iść, ale gdy poczułam jego ramiona wokół talii i brzuch przyciśnięty do moich pleców z powrotem zasnęłam.

Chociaż może to był tylko sen a ja wcale się nie obudziłam?
______________

Czy moglibyście w komentarzach zostawiać linki to jakichkolwiek fanfiction? Cierpię na poważne #niemamcoczytać :(
A.

8 komentarzy:

  1. Może moje fanfiction cię zainteresuje:
    the-boy-from-neighbour.blogspot.com/
    btw. seven-scary-secrets.blogspot.com/ i everythinghadchanged.blogspot.com/ również są warte przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE! To było kurwesko dobry seks xDDD
    Jestem godna podziwu *klaszcze głośno*
    Co mam jeszcze dodać?
    Nickey jest taka urocza hihih
    Jus taki kurwesko słodki :D
    Czekam na nn :)
    Polecę Ci moje ff którego nikt nie czyta xD
    2191-justinbieber-fanfiction.blogspot.com
    @Kwiatkowska04 + mam nowe info o Danielu :(

    OdpowiedzUsuń
  3. To było cudowne *.*
    Nie wszystkie są o Justinie ;)
    camp-tlumaczenie.blogspot.com
    after-harry-styles-fanfiction.blogspot.com
    tlumaczenie-he-s-no-good.blogspot.com
    hospital-addiction.blogspot.com
    changes-fanfiction.blogspot.com
    To by było tyle ale jak ci się nic nie spodoba to może znajdziesz coś na spisfanfiction.blogspot.com tam jest bardzo dużo ff ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://romeoandjuliet21.blogspot.com/?m=1 blog jest moj, to ff o niallu. Na razie sa dwa rozdzialy ale juz pisze 3, licze ze zajrzysz i zostawisz kom. Between. Cholernie zajebiste ff (choc nie jestem.fanka ff o biebsie, ogolnie nie jestem jego fanka) to swietnie mi sie czytalo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju świetne i ta scena mm cudo ;* weny i czekam na nn <3 /Julecka090

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten seks był dobrze opisany ;D to było takie słodkie, w ogóle nie spodziewałam się, że będą to robić w tym rozdziale, ale to i tak było mego wow! Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń