to na co czekacie, hihi
______________________________________________________________
Przyznaję
się z bólem, że próba na scenie poszła fatalnie. Najpierw Justin nie mógł zgrać
jednoczesnego śpiewania i tańczenia i mylił albo słowa, albo kroki, potem my co
chwilę popełnialiśmy błędy, wszelkiego rodzaju. Trudno nam było przenieść wyuczone kroki ze znajomej
powierzchni na nowe, różno-poziomowe i śliskie podłogi sceny. Myliliśmy się
prawie za każdym razem, gdy próbowaliśmy zatańczyć układ na schodach, czy w
miejscu, w którym Justin dosłownie wyskakiwał spod sceny, lub frunął na tych
swoich skrzydłach. Mike i Terry dołączyli do nas mniej więcej w połowie próby i
wcale nie poprawili wyników grupy.
Ogółem,
porażka na całej linii.
Z
trudem doczekaliśmy dziewiętnastej, o której mieliśmy koniec treningu i z
grobowymi minami oraz takimi samymi nastrojami udaliśmy się na kolację. Nawet
nasi prywatni błaźni (w dobrym znaczeniu tego słowa) nie mieli nic do
powiedzenia.
Justin
przez cały czas był dziwnie milczący; znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam,
że pluł sobie w brodę przez swoje błędy. Mój kochany perfekcjonista.
Do:
Justin
Treść: Hej, kochanie, nie martw się. Nam też nie wyszło.
Treść: Hej, kochanie, nie martw się. Nam też nie wyszło.
Patrzyłam,
jak chłopak grzebiąc widelcem w swojej chińszczyźnie niemrawo wyciągnął z
kieszeni komórkę i zmarszczył brwi, czytając wiadomość. Po chwili jego palce
śmigały po ekranie by to co napisał, pokazało się w mojej komórce.
Od:
Justin
Treść: Gówno prawda. To JA jestem liderem, to jest MOJE show i to JA powinienem zatańczyć I zaśpiewać dobrze, a potem was pocieszać, jeśli EWENTUALNIE coś by nie wyszło. Spieprzyłem.
Treść: Gówno prawda. To JA jestem liderem, to jest MOJE show i to JA powinienem zatańczyć I zaśpiewać dobrze, a potem was pocieszać, jeśli EWENTUALNIE coś by nie wyszło. Spieprzyłem.
Tym
razem to ja zmarszczyłam brwi, czytając smsa Justina. Muszę z nim natychmiast
pogadać, przecież od czego ma się dziewczynę? Ktoś musi go pocieszyć, a ja to
zrobię bardzo chętnie.
- Jakoś
nie jestem głodna – powiedziałam, wstając od stołu – idę do siebie, cześć
wszystkim.
Pożegnały
mnie jakieś kiepskie westchnięcia. Zespół oficjalnie popadł w depresję.
Wchodząc do windy ponownie wyciągnęłam komórkę z kieszeni.
Do:
Justin
Treść: Czekam u mnie.
Treść: Czekam u mnie.
Wyszłam
z windy i poszłam w kierunku mojego pokoju powłócząc nogami po dywanie. Może
dawało nam się we znaki również zmęczenie? Wszyscy byliśmy bardzo wyczerpani, a
porażka na scenie wcale nam nie pomogła. Tak samo jak fakt, że do finałowego
koncertu zostało nam nieco więcej jak półtora miesiąca…
Siedziałam
w ciemności, więc usłyszałam a nie zobaczyłam, jak drzwi się cicho uchylają i
bardziej instynktownie wyczułam, jak ktoś siada na materacu obok mnie.
Przysunęłam
się do chłopaka i mocno go przytuliłam. Po chwili poczułam, jak odwzajemnia mój
uścisk, chowając twarz między moją szyją a ramieniem.
- Jak
bardzo beznadziejny jestem? – zapytał.
-
Bardzo, bardzo – odpowiedziałam, chcąc go nakłonić do jakiejś innej reakcji niż
smutek.
Udało
mi się- chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie urażonym wzrokiem. Położyłam
ręce na jego policzkach i delikatnie się do niego uśmiechnęłam.
-
Żartowałam – szepnęłam – jesteś najlepszym wokalistą i tancerzem jakie znam…
- Tak
jakbyś znała ich dużo – wtrącił.
-Nie
przerywaj mi – zbeształam go – jesteś najlepszym wokalistą i tancerzem, jakiego
znam, nie możesz się załamywać po jednej porażce, kochanie. Nikomu z nas
dzisiaj nie wyszło i mi też jest cholernie przykro, bo przecież ćwiczyliśmy
tyle czasu… ale będziemy próbować jutro i pojutrze, i po pojutrze… twój koncert
będzie idealny – powiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Nasz
– szepnął i mnie pocałował.
N a s
z. Ten koncert był dla niego taki ważny, a teraz powiedział, że koncert
będzie n a s z… to takie urocze z jego
strony.
Pozwoliłam
mu położyć się na plecach i wplotłam palce w jego włosy, gdy całował moją
szczękę, szyję i zjeżdżał ustami w kierunku dekoltu. W międzyczasie zdążyłam
się pozbyć jego koszulki, więc mogłam obserwować jak idealnie umięśnione plecy
Justina spinają się i rozluźniają pod moim dotykiem.
Chłopak
drżącymi palcami ściągnął moją bluzkę i wsunął palce pod moje plecy szukając
zapięcia stanika.
-
Jesteś pewna? – zapytał, patrząc mi w oczy – ja jestem raczej pewien, że nie
przerwę w połowie.
- Zrób
to – pokiwałam głową, pewna swojej decyzji.
Jeśli
ktokolwiek miałby to zrobić, to tylko Justin. To jego kochałam i to on na
każdym kroku zapewniał mnie, że również mnie kocha.
- Ale…
-
Justin – przerwałam mu surowo – psujesz nastrój chwili.
Chłopak
zaśmiał się cicho i po chwili mój stanik dołączył do naszych koszulek gdzieś na
podłodze. Oboje byliśmy nadzy od pasa w górę.
Niekontrolowanie
jęknęłam, gdy język Justina zataczał kółeczka wokół mojej brodawki, a drugą
pierś drażnił palcami. Doznanie było nieziemskie…
-
Justin – westchnęłam – usłyszą mnie – udało mi się wykrztusić.
- To
co? – zapytał, tym razem całując mój brzuch, zatrzymując się przy pępku.
Nic nie
odpowiedziałam, bo najzwyczajniej w świecie nie byłam w stanie. To, co Justin
robił z moim ciałem było tak przyjemne, że najzwyczajniej w świecie odebrało mi
zdolność racjonalnego myślenia.
Zwłaszcza,
gdy zaczął ssać skórę mojego podbrzusza. Chłopak niepewnie ściągnął mi spodnie
z nóg i zostałam w samych majtkach. Wsunął palce za gumkę jedynej części
garderoby która na mnie została i ponownie na mnie spojrzał.
- Mogę?
– zapytał.
- Masz
zamiar o to pytać przy każdym ściąganym ciuchu? – warknęłam na niego, zbyt
podniecona by odpowiedzieć normalnie – chyba, że obrzydzają cię moje blizny…
Uciszył
mnie, jednym ruchem niwelując przeszkodę w postaci kawałka materiału. Zamknęłam
oczy, czując napływające łzy wstydu, nie chcąc, by Justin je zobaczył. Pewnie
źle by je zainterpretował.
Nie
rozpoczął pieszczot tak jak się spodziewałam, pomiędzy moimi udami, tylko
zaczął delikatnie całować moje kości biodrowe przesuwając się stopniowo w dół.
Nim się zorientowałam, z moich oczu popłynęły łzy.
Justin
je zauważył. Podciągnął się na łokciach i położył się na mnie tak, że czułam
jego nabrzmiałą męskość dokładnie pomiędzy moimi udami.
-
Zrobiłem coś nie tak? – zapytał, ścierając słony płyn z moich policzków.
-
Jesteś pieprzonym aniołem, oto, co zrobiłeś nie tak – odszepnęłam. Dostałam
jeszcze krótkiego buziaka po czym Justin wrócił na dół.
Obcałował
dokładnie oba moje biodra, co było tak cudowne i tak podniecające, że niemal
się pod nim wiłam i byłam o krok, malutki kroczek, od proszenia go, żeby
pocałował mnie t a m.
I gdy
myślałam, że Bieber nagle postanowił zostać sadystą, usłyszałam szelest
rozrywanej paczuszki i poczułam go, napierającego na moje wejście. Nie mogłam
powstrzymać rozlewającej się po moim ciele fali ulgi, z powodu tego, że Justin
nie zdecydował się „odwdzięczyć mi się” oralnie. Na to na pewno nie byłam
gotowa.
Justin
z powrotem przesunął się tak, że jego twarz znajdowała się milimetry od mojej.
Oparł dłonie po obu stronach mojej głowy i spojrzał mi w oczy. Te jego cudowne,
brązowe tęczówki… przepełnione pożądaniem znacznie ściemniały, teraz miały
raczej kolor gorzkiej czekolady, niż normalnie słodkiej, mlecznej.
- Zrób
to – poprosiłam, widząc, jak się wacha.
I
zrobił. Jednym, zdecydowanym pchnięciem znalazł się we mnie i jęknęłam
przeciągle, czując go każdą komórką ciała.
-
Cholera – westchnął chłopak i oparł czoło o moje ramię.
Poruszyłam
biodrami, dając znak szatynowi, żeby się ruszył, jednak nie musiałam- jego
biodra wyszły mi na przeciw.
Każde
kolejne pchnięcie Justina było bardziej dokładne i jakby bardziej precyzyjne i
każde doprowadzało mnie o krok bliżej do orgazmu. Sądząc po przyśpieszonym
oddechu chłopaka tuż obok mojego lewego ucha, jemu również dużo nie brakowało.
Nie
kontrolowałam swojego głosu i gdybym była tylko trochę bardziej przytomna, na
pewno zawstydziłabym się myślą o tym, że każdy, kto idzie przez korytarz może
nas usłyszeć, jednak cały mój umysł zajmował Justin.
Wyszeptałam
głośno jego imię, czując jak orgazm rozlewa się najpierw w dolnych partiach
mojego ciała by po chwili objąć w swe posiadanie wszystkie kończyny, a dwa
mocne pchnięcia później Justin zatracał się razem ze mną w krainie bezbrzeżnej
rozkoszy.
Czując
ogarniającą go rozkosz chłopak znieruchomiał na chwilę. Rozkoszowałam się naszą
bliskością, naszymi splątanymi ciałami i tym, jak nasze oddechy uspakajają się
w tym samym tempie.
Absolutnie
nie żałowałam swojej decyzji.
Po
chwili chłopak wysunął się ze mnie i wyrzucił zużytego kondoma do kosza, nie
wstając z łóżka. Ja nie mogłam się ruszyć. Było mi tak dobrze, że bałam się, że
nawet głośniejszym oddechem zaburzę tę idealną harmonię.
-
Kocham cię, wiesz? – powiedziałam cicho do Biebera.
- Ja
ciebie bardziej – usłyszałam tuż przy uchu – i jestem z ciebie niesamowicie
dumny. Dostajesz szóstkę za poprawianie mi humoru – dodał z uroczym uśmiechem.
Kurewsko
dobrze wyglądał z włosami, które aż krzyczały „właśnie uprawiałem seks”.
- Idź
spać, skarbie, bo bredzisz – powiedział jeszcze. Co? Powiedziałam to na głos?
I tak
zrobiłam; zasnęłam naga w ramionach nagiego Justina po tym, jak się
pieprzyliśmy.
Chociaż
nie.
To nie
było pieprzenie.
My się
naprawdę kochaliśmy. Czule i delikatnie.
***
Nawet
nie wiem, dlaczego się obudziłam, jednak coś podpowiadało mi, bym się tym
faktem nie zdradzała. Czułam, jak pierś Justina faluje pode mną z każdym jego
oddechem. Był zbyt nierówny, żeby chłopak spał i już chciałam wstać, gdy
usłyszałam, jak Bieber coś mówi.
-
Wiesz, kochanie – zaczął. Ciekawiło mnie, czy mówi do mnie, bo wie, że nie
śpię, czy po prostu chce coś z siebie wyrzucić? W każdym razie, nie będąc
pewna, czy dobrze robię cichutko leżałam, słuchając – jestem z siebie tak
cholernie dumny, że pozwoliłaś mi się zbliżyć do siebie aż tak bardzo i
strasznie cię za to podziwiam, bo przecież niczym szczególnym sobie na to nie
zasłużyłem, ale… nie zrozum mnie źle. Ten seks był kurewsko dobry, ale uwielbiam,
gdy budzę się codziennie rano z tobą w ramionach i mogę obserwować, jak uroczo
marszczysz nosek, gdy się budzisz i kocham to, jak przytulasz się do mnie w
środku nocy, gdy coś ci się śni. Na sto procent spotkam jeszcze mnóstwo kobiet,
które będę chciał posuwać, ale to ty jesteś tą, koło której chcę zasypiać.
Słuchałam
tego, co mówił z zapartym tchem. Boże, on był idealny…
- Tak
bardzo cię kocham – wyszeptał jeszcze i zsunął mnie ze swojego torsu.
Przestraszyłam się, że chce sobie iść, ale gdy poczułam jego ramiona wokół
talii i brzuch przyciśnięty do moich pleców z powrotem zasnęłam.
Chociaż
może to był tylko sen a ja wcale się nie obudziłam?
______________
Czy moglibyście w komentarzach zostawiać linki to jakichkolwiek fanfiction? Cierpię na poważne #niemamcoczytać :(
A.
Może moje fanfiction cię zainteresuje:
OdpowiedzUsuńthe-boy-from-neighbour.blogspot.com/
btw. seven-scary-secrets.blogspot.com/ i everythinghadchanged.blogspot.com/ również są warte przeczytania :)
BOŻE! To było kurwesko dobry seks xDDD
OdpowiedzUsuńJestem godna podziwu *klaszcze głośno*
Co mam jeszcze dodać?
Nickey jest taka urocza hihih
Jus taki kurwesko słodki :D
Czekam na nn :)
Polecę Ci moje ff którego nikt nie czyta xD
2191-justinbieber-fanfiction.blogspot.com
@Kwiatkowska04 + mam nowe info o Danielu :(
super :) czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńPo prostu piękne *.*
OdpowiedzUsuńTo było cudowne *.*
OdpowiedzUsuńNie wszystkie są o Justinie ;)
camp-tlumaczenie.blogspot.com
after-harry-styles-fanfiction.blogspot.com
tlumaczenie-he-s-no-good.blogspot.com
hospital-addiction.blogspot.com
changes-fanfiction.blogspot.com
To by było tyle ale jak ci się nic nie spodoba to może znajdziesz coś na spisfanfiction.blogspot.com tam jest bardzo dużo ff ;)
http://romeoandjuliet21.blogspot.com/?m=1 blog jest moj, to ff o niallu. Na razie sa dwa rozdzialy ale juz pisze 3, licze ze zajrzysz i zostawisz kom. Between. Cholernie zajebiste ff (choc nie jestem.fanka ff o biebsie, ogolnie nie jestem jego fanka) to swietnie mi sie czytalo.
OdpowiedzUsuńJeju świetne i ta scena mm cudo ;* weny i czekam na nn <3 /Julecka090
OdpowiedzUsuńTen seks był dobrze opisany ;D to było takie słodkie, w ogóle nie spodziewałam się, że będą to robić w tym rozdziale, ale to i tak było mego wow! Do następnego <3
OdpowiedzUsuń