I tak
minęły nam trzy tygodnie. Noce spędzałam w pokoju Justina, lub Justin spał u
mnie a za dnia Scooter uwielbiał zawstydzać nas swoimi niewybrednymi
komentarzami. W końcu wszyscy uznali zachowanie menagera za dziwne, oprócz Curly’ego-
ten stwierdził, że Scootie po prostu shippuje Nustina.
Sam
Justin był najcudowniejszym chłopakiem pod słońcem. Był czuły, delikatny i
wcale nie naciskał na mnie w wiadomej sprawie. Uwielbiał mnie zawstydzać
podczas treningów, wysyłając mi niewybredne smsy, aż po jednym, którego treści
nie przytoczę, ale zawierał bardzo plastyczny opis tego, co Bieber zrobi mi gdy
tylko pozbędę się mojej pieprzonej fobii, przestałam w ogóle zabierać ze sobą
telefon do pracy.
Jason
ani razu nie próbował pocałować mnie jeszcze raz. Ogólnie zachowywał się tak,
jakby nic się nie stało. Nie okazywał ani odrobiny zawstydzenia, odzywał się do
mnie tak jak wcześniej. Kompletnie nie wiedziałam, o co mu chodzi.
Ulubionym
zajęciem Willa stało się przypominanie mi i Justinowi naszego pocałunku podczas
gry w butelkę, jednak szczerze… nie był on nawet w połowie tak dobry, jak te,
które wymienialiśmy w zaciszu sypialni. William zamykał mordkę tylko wtedy, gdy
przypominaliśmy mu, że nie tylko my się całowaliśmy.
Od
pamiętnego wolnego weekendu, harowaliśmy wręcz potrójnie- Scootie uparł się,
żeby wszystko było perfekcyjnie a Justin, oprócz prób z nami miał jeszcze
zajęcia dotyczące emisji głosu i milion innych gówien, jak chociażby dobór
strojów. Czasem był tak zmęczony po całym dniu pracy, że po kąpieli padał na
łóżko i od razu zasypiał. Uwielbiałam wtedy na niego patrzeć.
Co
muszę powiedzieć z zadowoleniem, odkąd Julie zauważyła malinkę na szyi Justina
przestała się do niego przystawiać, za to skupiła się na poprawieniu naszych
relacji w grupie, co wszyscy przyjęliśmy z radością. Również ilość złośliwych
doczepek z mojej strony kierowanych w kierunku Justina zmalała, choć nie
znikła- i to samo dotyczyło jego. Nasi przyjaciele najpierw nie mogli się z tym
pogodzić, a Scooter kwitował to tylko tajemniczym uśmiechem. Zauważyłam, że
uwielbiał w takich momentach rzucać teksty typu „a ja wiem coś, czego wy nie
wiecie” i jedynym jego ratunkiem było to, że nic więcej nie mówił. I dobrze.
Chyba
wszystkim nam udzielił się melancholijny nastrój- w końcu do koncertu zostawało
coraz mniej czasu. Jedną z rzeczy, których nienawidziliśmy oboje z Justinem
oprócz naszych rozmów na temat mojej… choroby, było to, jak Scooter ciągle
przypominał nam o koncercie i o upływających dniach, bo, spójrzmy prawdzie w
oczy, koniec trasy równał się naszemu rozstaniu.
-
Wiesz, Justin – powiedziałam pewnego dnia, gdy leżeliśmy w sypialni chłopaka
oglądając „Siedem” – w następną środę mam kolejną wizytę u lekarza, więc nie
będzie mnie na próbie, nie musisz się martwić.
-
Wyjeżdżasz w środę rano? – zapytał, nie odrywając wzroku od Brada Pitta. Gdy mi
powiedział, że nigdy nie widział tego filmu, nie mogłam uwierzyć. Musieliśmy to
razem obejrzeć!
-
Myślałam, że pojadę we wtorek wieczorem. Moja mama akurat będzie w Miami, więc
mogłabym jechać z nią.
- Och,
spoko – powiedział – a rozmawiałaś ze Scoterem?
- Mhm –
mruknęłam – mówiłam mu już dawno.
-
Będzie dobrze – pogłaskał mnie po głowie i wrócił z powrotem myślami do siedmiu
grzechów.
Leżeliśmy
przez chwilę w milczeniu, gdy do drzwi rozległo się pukanie.
- Kogo
tam niesie?! – wrzasnął Justin, aż się wzdrygnęłam.
- Co
się drzesz, Bieber – dobiegło zza drzwi.
-
Myślisz, że Scootie może wejść? – zwrócił się do mnie. Wzruszyłam ramionami –
okej, Scootie, chodź! – znowu krzyknął.
Menager
wszedł do środka i ledwo zaszczycił Justina spojrzeniem, od razu zwracając się
do mnie.
- O,
Nickey – powiedział – wiedziałem, że tu będziesz.
-
Jasne, że jestem – odpowiedziałam mu z uśmiechem – wyobrażasz sobie, że Bieber
nie widział „Siedem”?
- Nie
widział?! – powiedział Scooter, siadając na łóżku.
-
Zamknijcie się oboje – warknął Justin – ja tu oglądam.
Scooter
wykrzywił twarz, parodiując minę Justina. Mimo woli się zaśmiałam. Bieber
popatrzył najpierw na niego, a potem na mnie.
- No
ładnie – warknął – mój najlepszy przyjaciel i moja dziewczyna przeciwko mnie?
- A
myślałam, że to my jesteśmy głośno? – zapytałam i cmoknęłam go policzek.
-
Dobra, dzieciaki! – krzyknął Scooter – bo się porzygam. Nickey, przyszedłem ci
powiedzieć, że masz oficjalne pozwolenie na urlop od przyszłego wtorku
wieczora.
- To to
wcześniejsze było nieoficjalne? – zapytałam skonfundowana i usiadłam prosto,
patrząc na Brauna.
-
Musiałem sprawdzić, czy możesz opuścić hotel na noc – Scooter wzruszył
ramionami – no i możesz. Wrócisz w środę?
- Mhm.
Planuję być już w środę koło szesnastej – opadłam z powrotem na pierś Justina,
który chyba bardziej odruchowo niż świadomie przygarnął mnie do siebie ramieniem.
Zamruczałam zadowolona.
- Jezu,
Nickey – powiedział Scooter, kręcąc głową – jak ty z nim wytrzumujesz?
-
Miłość jest ślepa – odparłam filozoficznie. Justin uniósł się na łokciach
urażony.
- Czy
ty sugerujesz, że nie jestem przystojny? – zapytał.
-
Jesteś bardzo przystojny, kochanie – powiedziałam cmokając go w usta.
- Śmiej
się, śmiej… a ja mam randkę z Bradem Pittem – powiedział obrażonym tonem i z
powrotem wpatrzył się w telewizor.
-
Dobra, gołąbeczki, zostawiam was w tym uroczym trójkąciku – powiedział Scootie
wstając z łóżka – ale jutro na treningu oboje macie być wyspani, jasne?
- Idź
już, Scooter – mruknął Bieber – mam jedyny wolny wieczór odkąd pamiętam a
jeszcze ty mi się tu plączesz.
Pomachałam
menagerowi tym razem ciemnoniebieskimi paznokciami. Braun opuścił pokój
trzaskając drzwiami.
***
-
Wiecie, gdzie jest Mike i Terry? – odezwał się Austin, podczas porannej
rozgrzewki.
-
Słyszałam – powiedziała Paula z tajemniczym uśmiechem – że wczoraj mieli swoją
drugą rocznicę, więc dzisiaj mogą być trochę… obolali.
Całą
salą wstrząsnął śmiech.
- To
skoro wczoraj… - zaczął Will.
-
…grali w scrabble… - przerwałam mu.
- …mieli
imprezę, to pewnie i tak by dzisiaj nie tańczyli zbyt dobrze. – dokończył
uśmiechając się lekko, słysząc mój komentarz.
Pożartowaliśmy
jeszcze przez chwilę, dopóki na salę nie wszedł Justin.
- Cześć
wszystkim! – krzyknął od progu – zgadnijcie, co mamy na dzisiaj!
Wszystkim
od razu udzieliło się podekscytowanie chłopaka, choć ja starannie swoje
ukrywałam. Byłam zresztą zaciekawiona tak jak wszyscy- Justin nic mi nie mówił
o żadnej niespodziance.
- Jon
powiedział… - zaczął dramatycznym głosem. Jon to choreograf Justina – że scena
już jest skończona i mamy przenieść tam próby! - dokończył z szerokim uśmiechem.
- Woah,
super! – powiedział Austin.
W
pomieszczeniu zapanował hałas- każdy chciał jakoś to skomentować i wyrazić
swoje zadowolenie. Przez moment Justin stał w drzwiach opierając się o framugę
i przyglądając się zamieszaniu z uśmiechem, jednak po chwili wsadził dwa palce do ust i
gwizdnął głośno. Wszyscy natychmiast umilkli i spojrzeli na niego.
-
Idziemy czy nie?! – zapytał głośno i widząc nasze uśmiechy wyszedł z sali.
Wszyscy automatycznie poszli za nim, rozmawiając wesoło o zmianie miejsca.
Świetny<3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :) @Kwiatkowska04
Zaskoczyłaś mnie bo ostatni rozdział jaki czytałam to był 12 i potem nie sprawdzałam a dzisiaj wchodzę i są aż dwa <3 świetny
OdpowiedzUsuńCudowne serio ! Są tacy slodcy że ojeju
OdpowiedzUsuń;* weny życzę i czekam na nn <33/Julecka090
Aww jacy słodcy! Dawaj następny <3!
OdpowiedzUsuńsuper :***
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuń