niedziela, 21 września 2014

Rozdział Czternasty

I tak minęły nam trzy tygodnie. Noce spędzałam w pokoju Justina, lub Justin spał u mnie a za dnia Scooter uwielbiał zawstydzać nas swoimi niewybrednymi komentarzami. W końcu wszyscy uznali zachowanie menagera za dziwne, oprócz Curly’ego- ten stwierdził, że Scootie po prostu shippuje Nustina.
Sam Justin był najcudowniejszym chłopakiem pod słońcem. Był czuły, delikatny i wcale nie naciskał na mnie w wiadomej sprawie. Uwielbiał mnie zawstydzać podczas treningów, wysyłając mi niewybredne smsy, aż po jednym, którego treści nie przytoczę, ale zawierał bardzo plastyczny opis tego, co Bieber zrobi mi gdy tylko pozbędę się mojej pieprzonej fobii, przestałam w ogóle zabierać ze sobą telefon do pracy.
Jason ani razu nie próbował pocałować mnie jeszcze raz. Ogólnie zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. Nie okazywał ani odrobiny zawstydzenia, odzywał się do mnie tak jak wcześniej. Kompletnie nie wiedziałam, o co mu chodzi.
Ulubionym zajęciem Willa stało się przypominanie mi i Justinowi naszego pocałunku podczas gry w butelkę, jednak szczerze… nie był on nawet w połowie tak dobry, jak te, które wymienialiśmy w zaciszu sypialni. William zamykał mordkę tylko wtedy, gdy przypominaliśmy mu, że nie tylko my się całowaliśmy.
Od pamiętnego wolnego weekendu, harowaliśmy wręcz potrójnie- Scootie uparł się, żeby wszystko było perfekcyjnie a Justin, oprócz prób z nami miał jeszcze zajęcia dotyczące emisji głosu i milion innych gówien, jak chociażby dobór strojów. Czasem był tak zmęczony po całym dniu pracy, że po kąpieli padał na łóżko i od razu zasypiał. Uwielbiałam wtedy na niego patrzeć.
Co muszę powiedzieć z zadowoleniem, odkąd Julie zauważyła malinkę na szyi Justina przestała się do niego przystawiać, za to skupiła się na poprawieniu naszych relacji w grupie, co wszyscy przyjęliśmy z radością. Również ilość złośliwych doczepek z mojej strony kierowanych w kierunku Justina zmalała, choć nie znikła- i to samo dotyczyło jego. Nasi przyjaciele najpierw nie mogli się z tym pogodzić, a Scooter kwitował to tylko tajemniczym uśmiechem. Zauważyłam, że uwielbiał w takich momentach rzucać teksty typu „a ja wiem coś, czego wy nie wiecie” i jedynym jego ratunkiem było to, że nic więcej nie mówił. I dobrze.
Chyba wszystkim nam udzielił się melancholijny nastrój- w końcu do koncertu zostawało coraz mniej czasu. Jedną z rzeczy, których nienawidziliśmy oboje z Justinem oprócz naszych rozmów na temat mojej… choroby, było to, jak Scooter ciągle przypominał nam o koncercie i o upływających dniach, bo, spójrzmy prawdzie w oczy, koniec trasy równał się naszemu rozstaniu.
- Wiesz, Justin – powiedziałam pewnego dnia, gdy leżeliśmy w sypialni chłopaka oglądając „Siedem” – w następną środę mam kolejną wizytę u lekarza, więc nie będzie mnie na próbie, nie musisz się martwić.
- Wyjeżdżasz w środę rano? – zapytał, nie odrywając wzroku od Brada Pitta. Gdy mi powiedział, że nigdy nie widział tego filmu, nie mogłam uwierzyć. Musieliśmy to razem obejrzeć!
- Myślałam, że pojadę we wtorek wieczorem. Moja mama akurat będzie w Miami, więc mogłabym jechać z nią.
- Och, spoko – powiedział – a rozmawiałaś ze Scoterem?
- Mhm – mruknęłam – mówiłam mu już dawno.
- Będzie dobrze – pogłaskał mnie po głowie i wrócił z powrotem myślami do siedmiu grzechów.
Leżeliśmy przez chwilę w milczeniu, gdy do drzwi rozległo się pukanie.
- Kogo tam niesie?! – wrzasnął Justin, aż się wzdrygnęłam.
- Co się drzesz, Bieber – dobiegło zza drzwi.
- Myślisz, że Scootie może wejść? – zwrócił się do mnie. Wzruszyłam ramionami – okej, Scootie, chodź! – znowu krzyknął.
Menager wszedł do środka i ledwo zaszczycił Justina spojrzeniem, od razu zwracając się do mnie.
- O, Nickey – powiedział – wiedziałem, że tu będziesz.
- Jasne, że jestem – odpowiedziałam mu z uśmiechem – wyobrażasz sobie, że Bieber nie widział „Siedem”?
- Nie widział?! – powiedział Scooter, siadając na łóżku.
- Zamknijcie się oboje – warknął Justin – ja tu oglądam.
Scooter wykrzywił twarz, parodiując minę Justina. Mimo woli się zaśmiałam. Bieber popatrzył najpierw na niego, a potem na mnie.
- No ładnie – warknął – mój najlepszy przyjaciel i moja dziewczyna przeciwko mnie?
- A myślałam, że to my jesteśmy głośno? – zapytałam i cmoknęłam go policzek.
- Dobra, dzieciaki! – krzyknął Scooter – bo się porzygam. Nickey, przyszedłem ci powiedzieć, że masz oficjalne pozwolenie na urlop od przyszłego wtorku wieczora.
- To to wcześniejsze było nieoficjalne? – zapytałam skonfundowana i usiadłam prosto, patrząc na Brauna.
- Musiałem sprawdzić, czy możesz opuścić hotel na noc – Scooter wzruszył ramionami – no i możesz. Wrócisz w środę?
- Mhm. Planuję być już w środę koło szesnastej – opadłam z powrotem na pierś Justina, który chyba bardziej odruchowo niż świadomie przygarnął mnie do siebie ramieniem. Zamruczałam zadowolona.
- Jezu, Nickey – powiedział Scooter, kręcąc głową – jak ty z nim wytrzumujesz?
- Miłość jest ślepa – odparłam filozoficznie. Justin uniósł się na łokciach urażony.
- Czy ty sugerujesz, że nie jestem przystojny? – zapytał.
- Jesteś bardzo przystojny, kochanie – powiedziałam cmokając go w usta.
- Śmiej się, śmiej… a ja mam randkę z Bradem Pittem – powiedział obrażonym tonem i z powrotem wpatrzył się w telewizor.
- Dobra, gołąbeczki, zostawiam was w tym uroczym trójkąciku – powiedział Scootie wstając z łóżka – ale jutro na treningu oboje macie być wyspani, jasne?
- Idź już, Scooter – mruknął Bieber – mam jedyny wolny wieczór odkąd pamiętam a jeszcze ty mi się tu plączesz.
Pomachałam menagerowi tym razem ciemnoniebieskimi paznokciami. Braun opuścił pokój trzaskając drzwiami.

***

- Wiecie, gdzie jest Mike i Terry? – odezwał się Austin, podczas porannej rozgrzewki.
- Słyszałam – powiedziała Paula z tajemniczym uśmiechem – że wczoraj mieli swoją drugą rocznicę, więc dzisiaj mogą być trochę… obolali.
Całą salą wstrząsnął śmiech.
- To skoro wczoraj… - zaczął Will.
- …grali w scrabble… - przerwałam mu.
- …mieli imprezę, to pewnie i tak by dzisiaj nie tańczyli zbyt dobrze. – dokończył uśmiechając się lekko, słysząc mój komentarz.
Pożartowaliśmy jeszcze przez chwilę, dopóki na salę nie wszedł Justin.
- Cześć wszystkim! – krzyknął od progu – zgadnijcie, co mamy na dzisiaj!
Wszystkim od razu udzieliło się podekscytowanie chłopaka, choć ja starannie swoje ukrywałam. Byłam zresztą zaciekawiona tak jak wszyscy- Justin nic mi nie mówił o żadnej niespodziance.
- Jon powiedział… - zaczął dramatycznym głosem. Jon to choreograf Justina – że scena już jest skończona i mamy przenieść tam próby! - dokończył z szerokim uśmiechem.
- Woah, super! – powiedział Austin.
W pomieszczeniu zapanował hałas- każdy chciał jakoś to skomentować i wyrazić swoje zadowolenie. Przez moment Justin stał w drzwiach opierając się o framugę i przyglądając się zamieszaniu z uśmiechem, jednak po chwili wsadził dwa palce do ust i gwizdnął głośno. Wszyscy natychmiast umilkli i spojrzeli na niego.

- Idziemy czy nie?! – zapytał głośno i widząc nasze uśmiechy wyszedł z sali. Wszyscy automatycznie poszli za nim, rozmawiając wesoło o zmianie miejsca.

6 komentarzy:

  1. Świetny<3
    Czekam na nn :) @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskoczyłaś mnie bo ostatni rozdział jaki czytałam to był 12 i potem nie sprawdzałam a dzisiaj wchodzę i są aż dwa <3 świetny

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne serio ! Są tacy slodcy że ojeju
    ;* weny życzę i czekam na nn <33/Julecka090

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww jacy słodcy! Dawaj następny <3!

    OdpowiedzUsuń