- Ktoś
wie, o co chodzi? – zapytał Chris, gdy wszyscy (włącznie z Justinem)
siedzieliśmy w kółeczku na podłodze w ciemnej sali treningowej.
Po tym,
jak w dość niekonwencjonalny sposób Justin opuścił rano mój pokój zjawiła się w
nim Kate, cała rozpromieniona, i poinformowała mnie, że wszystkie dziewczyny
wybierają się na zakupy. Z radością do nich dołączyłam. Kochałam chodzić po
centrach handlowych, a to, które odwiedziliśmy w Miami… wydałam całą miesięczną
wypłatę, którą Scooter zgodził się nam dać wcześniej ze względu na zakupy a i
tak nie kupiłam wszystkiego, co mi się podobało. Wróciłam do hotelu z
jedenastoma reklamówkami z logo innych sklepów i przez część wieczoru siedziałam
w pokoju Suzie, gdzie wszystkie razem jeszcze raz przymierzałyśmy nowe ciuchy.
Chyba nie muszę mówić, że nie byłyśmy zaskoczone, gdy na tą część dnia
dołączyła do nas męska połowa towarzystwa? Jak się okazało później, najlepszymi
doradcami byli Mike i Terry; reszta komentowała tylko, jak wyglądają konkretne
części naszych ciał w danych ciuchach. Kupiłam specjalnie przez wzgląd na
Justina nowy komplet bielizny z jego ulubionej czarnej koronki, ale zamierzałam
przymierzyć go dopiero wieczorem, w sypialni.
Gdy
Anne była w trakcie zaciętej debaty z Julie na temat „Czy czerwony pasuje do
różowego?” wszyscy jednocześnie dostaliśmy smsy od Scootera, że mamy się
natychmiast stawić w sali treningowej.
Wyszliśmy
więc z pokoju kierując się w wyznaczonym kierunku, wszyscy tak samo zdziwieni
nagłym „wezwaniem” Brauna. Nawet Justin, który cały dzień grał z chłopakami na
konsolach, a potem bawił się w jurora do spraw mody, nie miał pojęcia, o co
może chodzi jego menagerowi.
- Nie
mam pojęcia – odpowiedział Will.
- Po co
mieliśmy się śpieszyć, skoro jego tu nie ma? – odezwała się Paula.
Dokładnie
w tym samym czasie do pomieszczenia wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha
Scooter. Od razu jego uśmiech skojarzył mi się z tym, który miałam wątpliwą
przyjemność widzieć rano… w dłoniach trzymał pustą butelkę.
Mężczyzna
stanął za Justinem. Chłopak śmiesznie zadarł głowę, by spojrzeć na Brauna.
-
Wymyśliłem coś – powiedział menager.
- No
coś ty – podsumował sarkastycznie Justin.
Scooter
walnął go pustą butelką w głowę. Chłopak jęknął.
- Za co
to? – zapytał, masując czoło.
- Za
bycie idiotą i przerywanie mi.
- Brawo
Scootie! – krzyknęłam. Show must go on, prawda?
Braun
obdarzył mnie przenikliwym spojrzeniem i trzymając butelkę za szyjkę uderzał
nią o otwartą dłoń. Plastik w zetknięciu ze skórą wydawał nieprzyjemny odgłos.
-
Wymyśliłem coś – podjął znowu Scooter.
- Wiemy
– przerwał mu Jason – już mówiłeś.
Z
gardła Brauna uleciało zirytowane westchnięcie.
-
Jesteście do bani! – powiedział, rzucając w środek kółka butelkę – chciałem
zrobić jakiś dramatyczny wstęp, ale potraficie wszystko zepsuć! – Will wepchnął
pięść do ust, żeby się głośno nie roześmiać – wymyśliłem, że pogramy w jedną z
najlepszych gier jakie kiedykolwiek wymyślono, ale mi się odechciało! Grajcie
sami!
- W co
mamy grać, proszę pana? – zapytał pokornie Curly.
-
Jesteście beznadziejni – warknął – w pieprzoną butelkę!
Wyszedł
trzaskając drzwiami, a nas już kompletnie nic nie powstrzymywało- wybuchnęliśmy
śmiechem.
- Jego
mina – wykrztusił Jason.
-
Bezcenne – dodał Mike.
- Kto mu
zrobił zdjęcie? – zapytała Anne.
-
Cholera, nie pomyślałam – wtrąciła Julie. Powstrzymałam się, żeby nie
powiedzieć czegoś typu „a czy ty kiedykolwiek w ogóle myślisz?”
-
Trochę go wkurzyliśmy – powiedział Justin.
-
Trochę? – dodała Suzie.
Pośmialiśmy
się jeszcze chwilę. Cisza zapanowała dopiero po jakiś dziesięciu minutach, gdy
leżeliśmy byle jak na zimnych i twardych panelach, trzymając się na bolące
brzuchy.
- Ale
wiecie co? – powiedział Will – z tą butelką to całkiem fajny pomysł. Kto gra?
Wszyscy
po kolei wyrażali swoją chęć do wzięcia udziału w grze i siadali na swoich
starych miejscach w Kręgu, jak żartobliwie nazywał go Austin. Tylko ja
siedziałam z boku niepewna, czy chcę grać w „ Prawda i Wyzwanie” z kimś takim
jak Mike i Terry.
- Co
jest Craight? – usłyszałam od strony Justina – tchórzysz?
Zmrużyłam
oczy i popatrzyłam przez wąskie szparki na Biebera.
- W
życiu – odpowiedziałam i usiadłam między Kate i Willem.
-
Cudownie! – krzyknęła Anne klaszcząc w dłonie – Biebs, ale masz dar
przekonywania!
Czy ona
robi maślane oczka do m o j e g o c h ł o p a k a?
-
Kłaniam się – Justin mrugnął do Anne.
Ze
złością odwróciłam wzrok, zaskoczona intensywnością swoich uczuć.
Byłam
zazdrosna o Justina.
Chociaż
chyba tak powinno być? Kochałam go, więc to normalne, że byłam o niego
zazdrosna. A na widok Anne, którą normalnie lubiłam, miałam ochotę rzygnąć.
-
Dobra! – krzyknął Austin i głośno zagwizdał – kto zaczyna?
Chłopak
wyciągnął dłoń po butelkę i bawił się nią uderzając nakrętką o podłogę.
- Mogę
ja? – zapytał Justin.
-
Jasne, stary – Austin rzucił w jego stronę butelkę, którą szatyn zręcznie
złapał.
Justin
zlustrował wzrokiem całe towarzystwo, starannie mnie omijając, po czym pochylił
się do przodu z tak diabelskim uśmiechem, że wiedziałam, że ten na kogo wypadnie
będzie miał przerąbane.
Butelka
kręciła się wokół własnej osi w całkowitej ciszy. Po chwili zatrzymała się,
celując nakrętką prosto we mnie.
Kurwa
mać.
- No,
Craight – powiedział Bieber, cmokając – pytanie czy wyzwanie?
-
Pytanie – odpowiedziałam słodko, nie spuszczając z niego wzroku.
Od
strony nasz kolegów dobiegło chóralne „uuu”, jednak prawdę mówiąc, byłam tylko
ciekawa, co takiego wymyśli Justin.
- No
to… - chłopak efektywnie zawiesił głos – opowiedz nam o twoim chłopaku.
Pieprzony
narcyz! Jeśli myśli, że będę mówić mu same komplementy to się przeliczy.
- Tak,
tak! – krzyknął Mike – jak się ciebie normalnie nie zapyta, to nic nie powiesz,
więc teraz opowiadaj, szybciutko.
Terry
pokiwał głową, zgadzając się ze swoim chłopakiem.
- No
więc – zaczęłam – fantastycznie tańczy. Bardzo łatwo go też zdenerwować,
nienawidzi, gdy ktokolwiek się z niego śmieje – szukałam w głowie różnych
żenujących faktów, które opowiedział mi Justin, ale jak na złość nic nie
przychodziło mi do głowy – jest strasznie uroczy i czuły. Kocham go –
zakończyłam wzruszając ramionami.
- To
słodkie – podsumował beznamiętnie Justin, nawet na mnie nie patrząc. Klikał coś
na ekranie swojej komórki.
- To
co, teraz ja mogę kręcić? – zapytałam, chwytając butelkę, jednak od razu moja
uwaga została odwrócona od gry; dostałam smsa.
Od:
Justin
Treść: Wiesz, że ja też cię kocham? Nie masz pojęcia, jak bardzo. Jesteś najcudowniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem i smutno mi, że nie mogę powiedzieć tego głośno : (. Wieczorem cię nie puszczę. Będziesz leżała sobie w łóżku i nie robiła nic, oprócz przytulania mnie. W sumie to myślę, że to może być zajęcie na dłużej…
Treść: Wiesz, że ja też cię kocham? Nie masz pojęcia, jak bardzo. Jesteś najcudowniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem i smutno mi, że nie mogę powiedzieć tego głośno : (. Wieczorem cię nie puszczę. Będziesz leżała sobie w łóżku i nie robiła nic, oprócz przytulania mnie. W sumie to myślę, że to może być zajęcie na dłużej…
- Kto
napisał? – zapytała Kate, widząc szeroki uśmiech na mojej twarzy.
- Mój
najcudowniejszy na świecie chłopak – odparłam.
- Aww,
jakie to urocze – powiedział Mike, próbując zajrzeć mi przez ramię by
przeczytać smsa.
- Sio,
Mike – powiedziałam, chowając komórkę do kieszeni katany.
Blondyn
zrobił urażoną minkę, jednak wrócił z powrotem na swoje miejsce między nogami
Terry’ego, który momentalnie przyciągnął go bliżej siebie i położył brodę na
ramieniu Mike’a. Chłopcy byli tak uroczy, że nikt z nas nie zwracał uwagi na
ich płeć.
-
Dobra, dzieciaczki, wracamy do gry – powiedziałam, nie mogąc się pozbyć z
twarzy absurdalnego uśmiechu.
***
Mimo
początkowych awersji do gry, wszyscy bawiliśmy się świetnie. Jak nie trudno się
domyślić, większość naszych pytań i wyzwań dotyczyła spraw… erotycznych, jednak
nikomu to nie przeszkadzało. I tak, po dwóch godzinach gry każdy odpowiedział na
pytanie dotyczące jego dziewictwa, Will miał za sobą pocałunek z Mike’iem (na
który zgodę wyraził Terry po naszych namowach) a Anne pocałowała Suzie. Obie
dziewczyny po owym wydarzeniu nie mogły pozbyć się rumieńca. Ja, oprócz jednego
pytania od Justina miałam za sobą jeszcze trzy zadania i jedno pytanie. Na
szczęście, za żadne pytanie nie był odpowiedzialny Mike, Terry albo Paula, więc
były znośne.
Za
pierwszym razem miałam przeskoczyć na jednej nodze w okól całej sali, za drugim
Jason zażyczył sobie taniec brzucha w moim wykonaniu (Justin miał wzrok
zawodowego zabójcy, gdy patrzył na chłopaka) a za trzecim miałam im opowiedzieć
swój pierwszy pocałunek.
Jedno
pytanie dotyczyło, jak nie trudno się domyślić, mojej niewinności. Z niechęcią
powiedziałam Austinowi (który zadał mi pytanie), że nie jestem dziewicą i
zostałam obdarzona zaciekawionym spojrzeniem ze strony Jusa. Ugh, będę mu
musiała tłumaczyć, dlaczego się z nim nie przespałam.
Gdy
Terry skończył wykonywać swoje zadanie (próbował rozpiąć stanik Suzie; gdy w
końcu mu się to udało z ulgą stwierdził, że Mike na szczęście nie musi nosić
„cyckonoszy”) i wziął butelkę w ręce w pomieszczeniu zapanowała nienaturalna
cisza.
Widać
nie tylko ja bałam się zadań wymyślanych przez naszą trójkę dowcipnisiów.
- Proszę,
niech będzie Bieber, niech będzie Bieber… - mruczał pod nosem, a Justin zbladł.
Curly i Chris wybuchnęli śmiechem widząc minę Biebera.
Butelka
nienaturalnie długo kręciła się na podłodze, po czym zatrzymała się wskazując
prosto… na Jusa.
- O
cholera – powiedział chłopak i uśmiechnął się niepewnie. Ściągnął fullcapa,
podrapał się po głowie i z powrotem założył czapkę tyłem na przód.
-
Pytanie czy wyzwanie?! – krzyknął podekscytowany Terry.
- Dawaj
wyzwanie – powiedział mój chłopak – jestem ciekawy, czym się tak jarasz.
Terry
aż podskakiwał z ekscytacji.
- No
więc, Biebs – wszyscy z uwagą słuchali, co chłopak ma do powiedzenia – pocałuj
Nickey.
-
Zwariowałeś?! – niemalże warknęłam w kierunku Terry’ego. Przecież nie mogłam im
pokazać, że tak naprawdę nie mam ochoty na nic innego od rana – ja mam
chłopaka!
-
Właśnie! – zgodził się Jus. Muszę przyznać, aktorem jest niezłym.
- Ja
też mam chłopaka, a przelizałem Willa – powiedział Mike, który teraz tak samo
jak wszyscy nie mógł doczekać się, co zrobi Justin.
Chłopak
popatrzył jeszcze raz na Terry’ego, który nie krył uśmiechu. Justin westchnął
ciężko i wstał ze swojego miejsca, kierując się w moją stronę.
On to
naprawdę zrobi.
Kate
odsunęła się niechętnie, jednak wciąż pozostała na tyle blisko, by wszystko widzieć.
Justin usiadł na piętach bardzo blisko mnie, a ja znowu poczułam te znajome
dreszcze spowodowane jego bliskością. Przysunął się jeszcze bliżej mnie i
charakterystycznym dla niego gestem wsunął palce pod moją brodę i zwrócił moją
twarz w kierunku swojej. Po chwili jego usta opadły na moje. Przez moją głowę
przemknęła myśl absolutnie nie adekwatna do sytuacji- od kiedy potrafię
rozpoznać charakterystyczne gesty Justina? Jednak za chwilę od razu została
zastąpiona przez inną:
Całowaliśmy
się na oczach naszych przyjaciół.
Niesamowicie
podniecał mnie ten fakt, jednak to samo powstrzymywało mnie przed wsunięciem
palców we włosy Justina i przyciągnięciem go jeszcze bliżej siebie. Dlatego,
chcąc zachować nasz związek w sekrecie odepchnęłam od siebie Biebera, gdy jego
język zaczął napierać na moje wargi, prosząc o dostęp do środka.
- Nie
pozwalaj sobie, Bieber – powiedziałam, oblizując nabrzmiałe usta.
- Bez
języczka? – zasmucił się Curly – to się nie liczy!
Zabiję
go. Osobiście. To znaczy, Curly’ego.
- Bez –
warknęłam w kierunku chłopaka.
- To
się nie liczy! – krzyknął z zapałem Will, nic sobie nie robiąc z gniewnego
wzroku Justina skierowanego prosto w jego stronę.
-
William – warknął Bieber. Nie wstał jednak ze swojego miejsca i jego ręka
ciągle leżała milimetry od mojej. Ugh! Był tak blisko, a ja nie mogłam go
dotknąć…
-
Biebs, wyluzuj! – włączyła się Amber – tylko jeden całus… z języczkiem.
- A
może byście się tak mnie zapytali, co? – warknęłam. Jak się spodziewałam, nikt
nie zwrócił uwagi na mój „protest” z czego byłam w sumie zadowolona.
Justin
cudownie udając irytację bez żadnego ostrzeżenia znów wpił się w moje wargi
uważając, by nie dotknąć moich bioder. Jego język masował moje podniebienie i
zaczęłam się obawiać, że nie dam rady go odepchnąć, gdy drzwi do sali otworzyły
się. Gwałtownie oderwaliśmy się od siebie z Justinem i zobaczyliśmy stojącego w
progu Scootera. Oboje mieliśmy miny mówiące jedno.
Scooter,
proszę, nie mów nic głupiego, nie mów nic głupiego, nie mów nic głupiego…
-
Pasuje ci teraz, Will? – warknął Justin drżącym głosem. Odsunął się ode mnie i
wrócił na swoje miejsce.
- Co tu
się właśnie stało? – zapytał Scooter.
-
Justin w ramach zadania pocałował Nickey – powiedział Austin – wiesz co ci powiem?
Miałeś zajebisty pomysł z tą butelką.
-
Justin pocałował Nickey? – powtórzył Scooter – w ramach zadania?
Kątem
oka zauważyłam, jak Justin posyła ostrzegawcze spojrzenie Scooterowi i niemal
słyszałam, jak Braunowi w głowie przeskakują jakieś trybiki.
-
Cholera – podsumował menager – że też tego nie widziałem. Biebs pocałował
Nickey!
- Z
języczkiem! – dopowiedziało parę głosów.
Westchnęłam
z ulgą.
_____________________________________________________________________
Przepraszam za tak długi czas oczekiwania.
Jak tam w szkole, kochani?!
A.
BOŻE!
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO!
No mogłaś już zrobić, żeby wszyscy się o nich dowiedzieli xd
Jak ja kocham tych gejków <3
Rozdział świetny czekam na next :)
@Kwiatkowska04
świetny , czekam na nn <333
OdpowiedzUsuńAhh ja wiedziałam że ten rozdział będzie świetny i śmieszny przy okazji <3 kocham
OdpowiedzUsuńJeju cudownyyyyyyyyyy kocham kocham kocham mam nadzieję że następny będzie odrobinę wcześniej :)) ;* / Julecka090
OdpowiedzUsuń