poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział Dwunasty

- Ktoś wie, o co chodzi? – zapytał Chris, gdy wszyscy (włącznie z Justinem) siedzieliśmy w kółeczku na podłodze w ciemnej sali treningowej.
Po tym, jak w dość niekonwencjonalny sposób Justin opuścił rano mój pokój zjawiła się w nim Kate, cała rozpromieniona, i poinformowała mnie, że wszystkie dziewczyny wybierają się na zakupy. Z radością do nich dołączyłam. Kochałam chodzić po centrach handlowych, a to, które odwiedziliśmy w Miami… wydałam całą miesięczną wypłatę, którą Scooter zgodził się nam dać wcześniej ze względu na zakupy a i tak nie kupiłam wszystkiego, co mi się podobało. Wróciłam do hotelu z jedenastoma reklamówkami z logo innych sklepów i przez część wieczoru siedziałam w pokoju Suzie, gdzie wszystkie razem jeszcze raz przymierzałyśmy nowe ciuchy. Chyba nie muszę mówić, że nie byłyśmy zaskoczone, gdy na tą część dnia dołączyła do nas męska połowa towarzystwa? Jak się okazało później, najlepszymi doradcami byli Mike i Terry; reszta komentowała tylko, jak wyglądają konkretne części naszych ciał w danych ciuchach. Kupiłam specjalnie przez wzgląd na Justina nowy komplet bielizny z jego ulubionej czarnej koronki, ale zamierzałam przymierzyć go dopiero wieczorem, w sypialni.
Gdy Anne była w trakcie zaciętej debaty z Julie na temat „Czy czerwony pasuje do różowego?” wszyscy jednocześnie dostaliśmy smsy od Scootera, że mamy się natychmiast stawić w sali treningowej.
Wyszliśmy więc z pokoju kierując się w wyznaczonym kierunku, wszyscy tak samo zdziwieni nagłym „wezwaniem” Brauna. Nawet Justin, który cały dzień grał z chłopakami na konsolach, a potem bawił się w jurora do spraw mody, nie miał pojęcia, o co może chodzi jego menagerowi.
- Nie mam pojęcia – odpowiedział Will.
- Po co mieliśmy się śpieszyć, skoro jego tu nie ma? – odezwała się Paula.
Dokładnie w tym samym czasie do pomieszczenia wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Scooter. Od razu jego uśmiech skojarzył mi się z tym, który miałam wątpliwą przyjemność widzieć rano… w dłoniach trzymał pustą butelkę.
Mężczyzna stanął za Justinem. Chłopak śmiesznie zadarł głowę, by spojrzeć na Brauna.
- Wymyśliłem coś – powiedział menager.
- No coś ty – podsumował sarkastycznie Justin.
Scooter walnął go pustą butelką w głowę. Chłopak jęknął.
- Za co to? – zapytał, masując czoło.
- Za bycie idiotą i przerywanie mi.
- Brawo Scootie! – krzyknęłam. Show must go on, prawda?
Braun obdarzył mnie przenikliwym spojrzeniem i trzymając butelkę za szyjkę uderzał nią o otwartą dłoń. Plastik w zetknięciu ze skórą wydawał nieprzyjemny odgłos.
- Wymyśliłem coś – podjął znowu Scooter.
- Wiemy – przerwał mu Jason – już mówiłeś.
Z gardła Brauna uleciało zirytowane westchnięcie.
- Jesteście do bani! – powiedział, rzucając w środek kółka butelkę – chciałem zrobić jakiś dramatyczny wstęp, ale potraficie wszystko zepsuć! – Will wepchnął pięść do ust, żeby się głośno nie roześmiać – wymyśliłem, że pogramy w jedną z najlepszych gier jakie kiedykolwiek wymyślono, ale mi się odechciało! Grajcie sami!
- W co mamy grać, proszę pana? – zapytał pokornie Curly.
- Jesteście beznadziejni – warknął – w pieprzoną butelkę!
Wyszedł trzaskając drzwiami, a nas już kompletnie nic nie powstrzymywało- wybuchnęliśmy śmiechem.
- Jego mina – wykrztusił Jason.
- Bezcenne – dodał Mike.
- Kto mu zrobił zdjęcie? – zapytała Anne.
- Cholera, nie pomyślałam – wtrąciła Julie. Powstrzymałam się, żeby nie powiedzieć czegoś typu „a czy ty kiedykolwiek w ogóle myślisz?”
- Trochę go wkurzyliśmy – powiedział Justin.
- Trochę? – dodała Suzie.
Pośmialiśmy się jeszcze chwilę. Cisza zapanowała dopiero po jakiś dziesięciu minutach, gdy leżeliśmy byle jak na zimnych i twardych panelach, trzymając się na bolące brzuchy.
- Ale wiecie co? – powiedział Will – z tą butelką to całkiem fajny pomysł. Kto gra?
Wszyscy po kolei wyrażali swoją chęć do wzięcia udziału w grze i siadali na swoich starych miejscach w Kręgu, jak żartobliwie nazywał go Austin. Tylko ja siedziałam z boku niepewna, czy chcę grać w „ Prawda i Wyzwanie” z kimś takim jak Mike i Terry.
- Co jest Craight? – usłyszałam od strony Justina – tchórzysz?
Zmrużyłam oczy i popatrzyłam przez wąskie szparki na Biebera.
- W życiu – odpowiedziałam i usiadłam między Kate i Willem.
- Cudownie! – krzyknęła Anne klaszcząc w dłonie – Biebs, ale masz dar przekonywania!
Czy ona robi maślane oczka do  m o j e g o  c h ł o p a k a?
- Kłaniam się – Justin mrugnął do Anne.
Ze złością odwróciłam wzrok, zaskoczona intensywnością swoich uczuć.
Byłam zazdrosna o Justina.
Chociaż chyba tak powinno być? Kochałam go, więc to normalne, że byłam o niego zazdrosna. A na widok Anne, którą normalnie lubiłam, miałam ochotę rzygnąć.
- Dobra! – krzyknął Austin i głośno zagwizdał – kto zaczyna?
Chłopak wyciągnął dłoń po butelkę i bawił się nią uderzając nakrętką o podłogę.
- Mogę ja? – zapytał Justin.
- Jasne, stary – Austin rzucił w jego stronę butelkę, którą szatyn zręcznie złapał.
Justin zlustrował wzrokiem całe towarzystwo, starannie mnie omijając, po czym pochylił się do przodu z tak diabelskim uśmiechem, że wiedziałam, że ten na kogo wypadnie będzie miał przerąbane.
Butelka kręciła się wokół własnej osi w całkowitej ciszy. Po chwili zatrzymała się, celując nakrętką prosto we mnie.
Kurwa mać.
- No, Craight – powiedział Bieber, cmokając – pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie – odpowiedziałam słodko, nie spuszczając z niego wzroku.
Od strony nasz kolegów dobiegło chóralne „uuu”, jednak prawdę mówiąc, byłam tylko ciekawa, co takiego wymyśli Justin.
- No to… - chłopak efektywnie zawiesił głos – opowiedz nam o twoim chłopaku.
Pieprzony narcyz! Jeśli myśli, że będę mówić mu same komplementy to się przeliczy.
- Tak, tak! – krzyknął Mike – jak się ciebie normalnie nie zapyta, to nic nie powiesz, więc teraz opowiadaj, szybciutko.
Terry pokiwał głową, zgadzając się ze swoim chłopakiem.
- No więc – zaczęłam – fantastycznie tańczy. Bardzo łatwo go też zdenerwować, nienawidzi, gdy ktokolwiek się z niego śmieje – szukałam w głowie różnych żenujących faktów, które opowiedział mi Justin, ale jak na złość nic nie przychodziło mi do głowy – jest strasznie uroczy i czuły. Kocham go – zakończyłam wzruszając ramionami.
- To słodkie – podsumował beznamiętnie Justin, nawet na mnie nie patrząc. Klikał coś na ekranie swojej komórki.
- To co, teraz ja mogę kręcić? – zapytałam, chwytając butelkę, jednak od razu moja uwaga została odwrócona od gry; dostałam smsa.
Od: Justin
Treść: Wiesz, że ja też cię kocham? Nie masz pojęcia, jak bardzo. Jesteś najcudowniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem i smutno mi, że nie mogę powiedzieć tego głośno    : (. Wieczorem cię nie puszczę. Będziesz leżała sobie w łóżku i nie robiła nic, oprócz przytulania mnie. W sumie to myślę, że to może być zajęcie na dłużej…
- Kto napisał? – zapytała Kate, widząc szeroki uśmiech na mojej twarzy.
- Mój najcudowniejszy na świecie chłopak – odparłam.
- Aww, jakie to urocze – powiedział Mike, próbując zajrzeć mi przez ramię by przeczytać smsa.
- Sio, Mike – powiedziałam, chowając komórkę do kieszeni katany.
Blondyn zrobił urażoną minkę, jednak wrócił z powrotem na swoje miejsce między nogami Terry’ego, który momentalnie przyciągnął go bliżej siebie i położył brodę na ramieniu Mike’a. Chłopcy byli tak uroczy, że nikt z nas nie zwracał uwagi na ich płeć.
- Dobra, dzieciaczki, wracamy do gry – powiedziałam, nie mogąc się pozbyć z twarzy absurdalnego uśmiechu.
***
Mimo początkowych awersji do gry, wszyscy bawiliśmy się świetnie. Jak nie trudno się domyślić, większość naszych pytań i wyzwań dotyczyła spraw… erotycznych, jednak nikomu to nie przeszkadzało. I tak, po dwóch godzinach gry każdy odpowiedział na pytanie dotyczące jego dziewictwa, Will miał za sobą pocałunek z Mike’iem (na który zgodę wyraził Terry po naszych namowach) a Anne pocałowała Suzie. Obie dziewczyny po owym wydarzeniu nie mogły pozbyć się rumieńca. Ja, oprócz jednego pytania od Justina miałam za sobą jeszcze trzy zadania i jedno pytanie. Na szczęście, za żadne pytanie nie był odpowiedzialny Mike, Terry albo Paula, więc były znośne.
Za pierwszym razem miałam przeskoczyć na jednej nodze w okól całej sali, za drugim Jason zażyczył sobie taniec brzucha w moim wykonaniu (Justin miał wzrok zawodowego zabójcy, gdy patrzył na chłopaka) a za trzecim miałam im opowiedzieć swój pierwszy pocałunek.
Jedno pytanie dotyczyło, jak nie trudno się domyślić, mojej niewinności. Z niechęcią powiedziałam Austinowi (który zadał mi pytanie), że nie jestem dziewicą i zostałam obdarzona zaciekawionym spojrzeniem ze strony Jusa. Ugh, będę mu musiała tłumaczyć, dlaczego się z nim nie przespałam.
Gdy Terry skończył wykonywać swoje zadanie (próbował rozpiąć stanik Suzie; gdy w końcu mu się to udało z ulgą stwierdził, że Mike na szczęście nie musi nosić „cyckonoszy”) i wziął butelkę w ręce w pomieszczeniu zapanowała nienaturalna cisza.
Widać nie tylko ja bałam się zadań wymyślanych przez naszą trójkę dowcipnisiów.
- Proszę, niech będzie Bieber, niech będzie Bieber… - mruczał pod nosem, a Justin zbladł. Curly i Chris wybuchnęli śmiechem widząc minę Biebera.
Butelka nienaturalnie długo kręciła się na podłodze, po czym zatrzymała się wskazując prosto… na Jusa.
- O cholera – powiedział chłopak i uśmiechnął się niepewnie. Ściągnął fullcapa, podrapał się po głowie i z powrotem założył czapkę tyłem na przód.
- Pytanie czy wyzwanie?! – krzyknął podekscytowany Terry.
- Dawaj wyzwanie – powiedział mój chłopak – jestem ciekawy, czym się tak jarasz.
Terry aż podskakiwał z ekscytacji.
- No więc, Biebs – wszyscy z uwagą słuchali, co chłopak ma do powiedzenia – pocałuj Nickey.
- Zwariowałeś?! – niemalże warknęłam w kierunku Terry’ego. Przecież nie mogłam im pokazać, że tak naprawdę nie mam ochoty na nic innego od rana – ja mam chłopaka!
- Właśnie! – zgodził się Jus. Muszę przyznać, aktorem jest niezłym.
- Ja też mam chłopaka, a przelizałem Willa – powiedział Mike, który teraz tak samo jak wszyscy nie mógł doczekać się, co zrobi Justin.
Chłopak popatrzył jeszcze raz na Terry’ego, który nie krył uśmiechu. Justin westchnął ciężko i wstał ze swojego miejsca, kierując się w moją stronę.
On to naprawdę zrobi.
Kate odsunęła się niechętnie, jednak wciąż pozostała na tyle blisko, by wszystko widzieć. Justin usiadł na piętach bardzo blisko mnie, a ja znowu poczułam te znajome dreszcze spowodowane jego bliskością. Przysunął się jeszcze bliżej mnie i charakterystycznym dla niego gestem wsunął palce pod moją brodę i zwrócił moją twarz w kierunku swojej. Po chwili jego usta opadły na moje. Przez moją głowę przemknęła myśl absolutnie nie adekwatna do sytuacji- od kiedy potrafię rozpoznać charakterystyczne gesty Justina? Jednak za chwilę od razu została zastąpiona przez inną:
Całowaliśmy się na oczach naszych przyjaciół.
Niesamowicie podniecał mnie ten fakt, jednak to samo powstrzymywało mnie przed wsunięciem palców we włosy Justina i przyciągnięciem go jeszcze bliżej siebie. Dlatego, chcąc zachować nasz związek w sekrecie odepchnęłam od siebie Biebera, gdy jego język zaczął napierać na moje wargi, prosząc o dostęp do środka.
- Nie pozwalaj sobie, Bieber – powiedziałam, oblizując nabrzmiałe usta.
- Bez języczka? – zasmucił się Curly – to się nie liczy!
Zabiję go. Osobiście. To znaczy, Curly’ego.
- Bez – warknęłam w kierunku chłopaka.
- To się nie liczy! – krzyknął z zapałem Will, nic sobie nie robiąc z gniewnego wzroku Justina skierowanego prosto w jego stronę.
- William – warknął Bieber. Nie wstał jednak ze swojego miejsca i jego ręka ciągle leżała milimetry od mojej. Ugh! Był tak blisko, a ja nie mogłam go dotknąć…
- Biebs, wyluzuj! – włączyła się Amber – tylko jeden całus… z języczkiem.
- A może byście się tak mnie zapytali, co? – warknęłam. Jak się spodziewałam, nikt nie zwrócił uwagi na mój „protest” z czego byłam w sumie zadowolona.
Justin cudownie udając irytację bez żadnego ostrzeżenia znów wpił się w moje wargi uważając, by nie dotknąć moich bioder. Jego język masował moje podniebienie i zaczęłam się obawiać, że nie dam rady go odepchnąć, gdy drzwi do sali otworzyły się. Gwałtownie oderwaliśmy się od siebie z Justinem i zobaczyliśmy stojącego w progu Scootera. Oboje mieliśmy miny mówiące jedno.
Scooter, proszę, nie mów nic głupiego, nie mów nic głupiego, nie mów nic głupiego…
- Pasuje ci teraz, Will? – warknął Justin drżącym głosem. Odsunął się ode mnie i wrócił na swoje miejsce.
- Co tu się właśnie stało? – zapytał Scooter.
- Justin w ramach zadania pocałował Nickey – powiedział Austin – wiesz co ci powiem? Miałeś zajebisty pomysł z tą butelką.
- Justin pocałował Nickey? – powtórzył Scooter – w ramach zadania?
Kątem oka zauważyłam, jak Justin posyła ostrzegawcze spojrzenie Scooterowi i niemal słyszałam, jak Braunowi w głowie przeskakują jakieś trybiki.
- Cholera – podsumował menager – że też tego nie widziałem. Biebs pocałował Nickey!
- Z języczkiem! – dopowiedziało parę głosów.

Westchnęłam z ulgą.
_____________________________________________________________________
Przepraszam za tak długi czas oczekiwania.
Jak tam w szkole, kochani?!
A.

4 komentarze:

  1. BOŻE!
    KOCHAM TO!
    No mogłaś już zrobić, żeby wszyscy się o nich dowiedzieli xd
    Jak ja kocham tych gejków <3
    Rozdział świetny czekam na next :)
    @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahh ja wiedziałam że ten rozdział będzie świetny i śmieszny przy okazji <3 kocham

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju cudownyyyyyyyyyy kocham kocham kocham mam nadzieję że następny będzie odrobinę wcześniej :)) ;* / Julecka090

    OdpowiedzUsuń