- Tak
na mnie czeka – mruknęłam, gdy wróciłam z powrotem do pokoju.
Justin
leżał na prawym boku, wtulając twarz w moją poduszkę i przykrywając się moją
kołdrą. Wyglądał uroczo, gdy spał- czoła nie zdobiły żadne zmarszczki, a usta
nie były wykrzywione w jakimkolwiek grymasie. Podeszłam do łóżka bliżej i
delikatnie wsunęłam się pod kołdrę obok Justina, nie chcąc go obudzić.
Jak
zwykle przed snem, moją głowę nawiedziło mnóstwo myśli i każda z nich miała w
głębokim poważaniu to, że jestem zmęczona i jedyne o czym marzę to sen.
Co
będzie z nami, gdy zakończy się Believe Tour? Ja wrócę do domu, a Justin do
swojej codzienności. Będzie pisał piosenki, nagrywał płyty, spotykał się z
fankami… a każda z nich będzie miała ochotę robić to, co ja w tej chwili.
Prawdopodobnie będzie na tyle zajęty, w ogóle nie będzie miał czasu o mnie
pomyśleć, a co dopiero napisać… nie mówiąc już o spotkaniu. Podczas naszej
krótkiej współpracy zdążyłam zauważyć, jak wygląda codzienność Justina i nie
miałam w głowie żadnych złudzeń. Nie będziemy mieli szans na związek, również
przez media.
Kochałam
go- byłam tego pewna. Kochałam nawet bardziej przez te wszystkie kłótnie, które
miały miejsce przez cały rok. Kochałam go za jego reakcję, gdy zobaczył moje
blizny. Kochałam jego uśmiechy, wszystkie: te zazdrosne, nieśmiałe,
nonszalanckie, delikatne, szarmanckie. Kochałam jego zawstydzenie, gdy mówił o
swoich uczuciach i kochałam jego nieśmiałość, gdy prosił, byśmy zostali parą.
Justin
był po prostu w każdym calu idealny, idealny
d l a m n i e. Wcale nie chodziło
mi o idealność w tym znaczeniu, w jakim określałam chłopaka jako belieberka. Wtedy
głównie oceniałam go przez to, jak był przedstawiany w mediach no i, nie
oszukujmy się, uwielbiałam na niego patrzeć. Teraz moje odczucia były bardziej
dojrzałe- wiedziałam, jak chłopak potrafi zachowywać się w stanie skrajnego
wzburzenia, złości i radości. Kochałam go i zaakceptowałam z wszystkimi
zaletami, wadami i sławą.
A
jednak nie było dla nas przyszłości.
Justin
poruszył się niespokojnie za mną i jeszcze mocniej przytulił się moich pleców.
Po chwili ja również zasnęłam.
***
-
Nickey! – kto tak wrzeszczy? Nieprzytomnie otworzyłam oczy i wstałam z łóżka w
poszukiwaniu szlafroka.
Zza
drzwi ponownie dobiegło wołanie, prawdopodobnie Scootera i głośne bębnienie w
drzwi. Przeklinając pod nosem z niedowierzaniem patrzyłam na Biebera, który
ciągle spał- i wcale nie wyglądał, jakby miał się obudzić.
-
Cicho! Już idę – warknęłam. Przeszukałam całe biurko, nie widząc kluczy, które
po chwili dostrzegłam na stoliku nocnym.
- Tak?
– powiedziałam, uchylając drzwi. Na progu rzeczywiście stał Scooter i wyglądał
na nieźle wkurzonego.
- Mogę
wejść? – zapytał.
- Nie
bardzo – uśmiechnęłam się do niego sennie i uważając, żeby Scooter nie zajrzał
do środka mojego pokoju wyszłam na korytarz zamykając za sobą drzwi – coś się
stało?
- Tak,
kurwa! – warknął mężczyzna – przetrząsnąłem cały hotel szukając tego idioty, bo
za piętnaście minut ma wywiad, a jego nigdzie nie ma!
- Co? –
potarłam paznokciem nos – kogo?
-
Biebera, do cholery – powiedział. Zdębiałam. Tak się składa, że pewien chłopak
o tym nazwisku właśnie leżał w moim łóżku – nie wiesz, gdzie jest? Pytałem już
wszystkich, ale możliwość, że ty wiesz gdzie ten rozpieszczony gówniarz się
podziewa i dlaczego nie ma go na nagraniu, jest tak znikoma... – mężczyzna
zdenerwowany spoglądał co chwilę na zegarek.
Co ja
miałam zrobić? Nie mogłam mu powiedzieć, że Justin śpi, bo wydałabym naszą
tajemnicę, ale nie mogłam też tego nie zrobić, bo z tego mówił Braun, ten
wywiad był naprawdę waży. Pieprzony Justin! Mógł mi powiedzieć, nastawilibyśmy
budzik… czy coś.
Już
otwierałam usta, by cokolwiek odpowiedzieć Scooterowi, gdy otwierające się za
mną drzwi skutecznie wybawiły mnie od kłopotu. Widząc półnagiego Justina w
drzwiach całą siłą woli zwalczyłam chęć uderzenia się dłonią w czoło.
-
Nickey? – powiedział stojący w progu Justin. To, że wyszedł zaspany z mojego
pokoju już samo w sobie było jednoznaczne, a na dodatek miał na sobie tylko
bokserki – czemu nie wrócisz do…oh - przerwał, dostrzegając Scootera.
-
Bieber – wysyczał menager – nie mam do cholery pieprzonego pojęcia, co robisz
rano w pokoju Nickey, ale jeśli za dziesięć minut nie będziesz gotowy do
wywiadu, to masz przesrane.
Chłopak
momentalnie się rozbudził. Jego źrenice rozszerzyły się ze strachem, gdy
patrzył na Scootie’go.
-
Cholera, wywiad – powiedział i z powrotem zniknął w ciemnym pokoju zostawiając
mnie ze Scooterem.
- No
więc – powiedział już spokojny Braun z szerokim uśmiechem, od którego od razu
zapłonęły mi policzki.
-
Scootie, proszę – jęknęłam.
-
Dobra! – westchnął mężczyzna i uniósł ręce do góry – muszę lecieć. Pogadamy
jeszcze!
-
Musimy?
-
Polecenie służbowe! I powiedz temu idiocie, żeby się pośpieszył.
Scooter
zniknął w windzie, cały czas złośliwie się śmiejąc. W miną cierpiętnika
wróciłam do pokoju, po którym plątał się Justin.
- Czego
szukasz? – zapytałam zdenerwowanego chłopaka.
- Nie
wiesz, gdzie są moje spodnie? – z uśmiechem wyrażającym politowanie rzuciłam w
szatyna wspomnianą częścią garderoby.
-
Dzięki, kochanie – mruknął, wciągając spodnie na swój cudowny tyłek. Opadłam na
łóżko i z uśmiechem patrzyłam na Biebera.
- Kto
do cholery organizuje wywiady o ósmej rano? – jęknęłam, patrząc w wyświetlacz
telefonu.
- MTV –
odpowiedział. Opadła mi szczęka.
- Masz
wywiad z MTV? – zapytałam, niedowierzając.
- Mhm –
mruknął.
Podszedł
do mnie i pocałował mnie w usta. Szeroko się uśmiechnęłam, widząc go tak
blisko. Wplotłam palce w jego włosy, chcąc pogłębić pieszczotę, jednak Bieber
się odsunął ze smutną miną.
- Muszę
lecieć – powiedział.
- To
leć – odpowiedziałam, cały czas trzymając ręce na jego karku.
-
Musisz mnie puścić – szepnął.
-
Muszę? – mimo swoich słów wyplątałam ręce z jego włosów.
-
Kocham cię – mruknął i cmoknął mnie w nos – pogadamy wieczorem.
- Ja
ciebie też! – krzyknęłam i jeszcze zdążyłam zobaczyć jego uśmiech, zanim
zniknął za drzwiami.
Justin’s POV
-
Jestem! – wrzasnąłem specjalnie głośno wchodząc do apartamentu Scootera.
Wiedziałem, że on tego nienawidzi.
- Co
się drzesz – odpowiedział mi przyjaciel. Obdarzyłem go szerokim uśmiechem –
ubieraj się i idziemy!
-
Spoko, spoko. Przecież jestem prawie gotowy – mruknąłem, już ciszej.
Rzucił
we mnie jakimiś ciuchami, które zręcznie chwyciłem. Cały czas przyglądał mi się
badawczo.
-
Justin – powiedział, nie spuszczając ze mnie swego prześwietlającego wzroku.
Czułem się dziwnie. Zawsze, gdy zwracał się do mnie „tym tonem” wiedziałem, że
albo coś przeskrobałem, albo zaraz nastąpi kazanie. Najczęściej było dwa w
jednym – wiesz, że ona ma chłopaka?
To o to
chodziło! Zwalczyłem chęć, by roześmiać się Braunowi w twarz. To, że byliśmy
razem, było aż tak nieprawdopodobne, że Scooter myślał, że Nickey spędziła ze
mną noc zapominając o swoim o swoim
chłopaku?
-
Scooter – odpowiedziałem, siląc się na spokój i szykując się do zrzucenia bomby
na Brauna – a wiesz, że ja mam dziewczynę?
Wyraz
twarzy Scootie’go był bezcenny.
- Nie!
– krzyknął. I wtedy nie wytrzymałem- pozwoliłem szerokiemu uśmiechowi rozlać
się na mojej twarzy, jednocześnie zmieniając wczorajszy dres na szare rurki,
które rzucił mi Scooter – jak to zrobiłeś? – zapytał.
- Dwa
słowa, zgaduj – powiedziałem, rozpoczynając jedną z naszych ulubionych gier.
-
Jestem Justin Bieber? – rzucił Scooter. Zaśmiałem się.
- Tym
razem nie to – odpowiedziałem, zmieniając koszulkę. Scooter z a w s z e
zaczynał grę od tego zdania – a po za tym, powiedziałem d w a
słowa, nie t r z y.
- Masz
fajny tyłek? – rzucił Scooter – doskonale wiem, że ci się podoba jej tyłek,
więc…
A
myślałem, że nie gapiłem się przy świadkach… cóż.
- Boże,
Scootie – westchnąłem – umiesz liczyć? Teraz słuchaj uważnie dwóch słów: przeprosiłem ją.
Braun
spojrzał na mnie z rozdziawionymi ustami.
- Co
zrobiłeś?
-
Przeprosiłem ją – wzruszyłem ramionami – czy to może być zanotowane jako
progres z mojej terapii pod tytułem „Dlaczego Justin Bieber nie umie
przepraszać?”?
-
Wpadłeś, Biebs – podsumował Scooter, wyganiając mnie za drzwi. Nie
zaprotestowałem, w ogóle nie skomentowałem jego słów – Ej… właśnie ci dogryzam,
nic nie powiesz?
-
Kocham ją – zdecydowałem się powiedzieć Scooterowi – Scootie? Winda ci
odjedzie.
Pomachałem
mu przed twarzą dłonią.
- Nie słyszałem
tych słów odkąd zerwaliście z Seleną – powiedział.
-
Selena – powiedziałem wolno – to przeszłość. Naprawdę kocham Nickey.
- Wiesz
co, Biebs? – powiedział patrząc na mnie uważnie. Znowu. Zaczynałem czuć się jak
na Roentgenie – rób co chcesz, tylko powiedz…
- Nie,
Scooter – westchnąłem – nie przespałem się z nią.
Naprawdę,
to Scootie, nie ja, zachowywał się jak gimnazjalista.
- To co
robiliście przez…
-
Koniec tematu – powiedziałem, wchodząc
do sali konferencyjnej, w której miał być wywiad. Wręcz wyczuwałem
niezadowoloną minę przyjaciela i wiedziałem, że na pewno mi tego nie puści
płazem.
-
Justin! – krzyknęła blond prezenterka, która miała przeprowadzić ze mną wywiad.
Chyba już ją kiedyś spotkałem, ale nie jestem pewien – jak miło cię widzieć!
Scooter
do ucha szepnął mi jej imię. Uśmiechnąłem się, słysząc je.
-
Ciebie również, Veronico – powiedziałem.
świetny , czekam na nn :***
OdpowiedzUsuńJejku <3 Kocham to! Biebs tu taki słodziutki <3 Aż łezka popłynęła ._.
OdpowiedzUsuńI w ogóle fajny ten rozdział ^^
Czekam na nn :)))
@Kwiatkowska04 // 2191-justinbieber-fanfiction.blogspot.com
mm. Świetny <3 na prawdę cudeńko a ta scena w poprzednim rozdziale aww ..<33 pozdrawiam i udanych ostatnich 3 dni wakacji xoxo :* // Julecka090
OdpowiedzUsuńsuper jak zawsze :) czekam na następny xoxo
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze dziewczyno! :) i wreszcie ktoś więcej wie o ich małym sekreciku ;3 już czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńJustin i Scooter <3 strasznie rozbawił mnie ten rozdział śmiałam się jak głupia
OdpowiedzUsuńświetny! zresztą całe opowiadanie jest cudowne! <3
OdpowiedzUsuńfajnie, że ktoś więcej dowiedział się o związku Nickey i Justina. ciekawe jak to wszystko się dalej potoczy :3
nie mogę się już doczekać nowego rozdziału! :*