Resztę
soboty spędziłam na rozmowach i śmiechach z przyjaciółmi. Chris dokładnie
opowiedział mi przebieg ich wczorajszego wieczoru klubie, a Will i Suzie mieli
ogromny ubaw, gdy denerwowali chłopaka ciągłym wtrącaniem komentarzy ze swojej
strony.
Austin
zaproponował, że załatwi nam piwo, jednak spojrzenia od strony skacowanych
wczorajszych imprezowiczów skutecznie go odwiodły od tego pomysłu. Razem z
Paulą i Jasonem musiał zadowolić się z wypominaniem Amber wczorajszego
wieczoru- ciągle ją męczyli o to, że tak wcześnie zasnęła i to na ramieniu
Austina.
Julie,
która już odzyskała humor i była nawet znośna zauważyła, że w końcu Justin nie
powiedział nam, skąd ma malinkę. Wszyscy wyrazili ochotę, by iść znaleźć
Biebera i zapytać go o pochodzenie śladu, jednak jakoś udało mi się ich odwieźć
od tego pomysłu. Wiedziałam, że Justin nie ma ochoty nikim gadać, bo nawet nie odpisał mi na smsy.
Wieczorem
chłopaki wymyślili turniej w tenisa stołowego i wszyscy z zapałem zaaprobowali
pomysł. Mike i Terry (znowu oni!) skądś załatwili prawdziwy s t ó ł p i n g p o n g o w y i zaczęliśmy grać. Szybko okazało się, że
Will jest świetnym graczem i wygrał z każdym… oprócz Julie. Chłopak nie mógł
pogodzić się z przegraną i zażądał rewanżu, jednak po ich wspólnym piątym meczu
(z czego wygrał tylko dwa) wreszcie skapitulował. Całkiem dobrze bawiłam się w
towarzystwie dziewczyny tamtego wieczoru.
Zaczęliśmy
się rozchodzić do pokoi koło pierwszej w nocy. Ja, Will, Jason i Suzie
wyszliśmy z sali treningowej (w której spędzaliśmy wieczór, wiecie, zboczenie
zawodowe) jako ostatni. William i
Suzanne mieli pokoje od razu na początku naszego korytarza, więc zostaliśmy z
Jasonem sami. Od razu przeczuwałam, że nie jest to zbyt dobry pomysł.
- Eee,
to dobranoc, Jason – mruknęłam, opierając się o moje drzwi do mojego pokoju z
numerem 222. Chłopak stał niebezpiecznie blisko mnie.
-
Nickey… - zaczął – czemu mnie ignorujesz? – zapytał i przysunął się bliżej.
-
Jason, proszę, odsuń się. Czuję się niekom… - nie skończyłam, bo usta chłopaka nagle
naparły na moje.
Byłam
tak zaskoczona, że przez chwilę stałam jak sparaliżowana, jednak gdy dotarło do
mnie, że usta, które czuję od razu przy swoich nie należą do Justina,
odepchnęłam od siebie chłopaka.
-
Jason! – wykrztusiłam – co ty robisz?
- Ja po
prostu pomyślałem… och, nie ważne.
Chłopak
bez słowa obrócił się na pięcie i zniknął mi z pola widzenia. Stałam w tej
samej pozycji jeszcze chwilę, po czym obróciłam się na pięcie i weszłam do
pokoju z zamiarem rzucenia się na łóżko, jednak… było już zajęte.
***
-
Justin! – krzyknęłam cicho – co ty tu robisz?
Chłopak
wolno wstał z mojego łóżka, odłożył książkę którą trzymał w łapkach i podszedł
do mnie nonszalancko się uśmiechając. Odruchowo cofnęłam się o krok,
natrafiając plecami na ścianę.
-
Justin? – szepnęłam.
Bieber
zbliżył się jeszcze bardziej tak, że nie zostało między nami żadnej
przestrzeni. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego nieprzeniknione brązowe
tęczówki. Kompletnie nie potrafiłam zidentyfikować ich wyrazu. Szatyn podniósł dłoń
i przejechał opuszkami palców wzdłuż mojej kości policzkowej. Zadrżałam.
- Wiesz
– powiedział cicho. Ledwo musnął ustami mój podbródek – po obiedzie poszedłem
na siłownię, żeby się uspokoić i myślałem sobie o tobie – jego usta przejechały
wyżej i teraz dosłownie szeptał mi do ucha – doszedłem do pewnego wniosku i
przyszedłem tutaj, żeby ci o nim powiedzieć. Nie było cię, więc postanowiłem
zaczekać. Ale wtedy… - przygryzł delikatnie miejsce, w którym normalnie
znajduje się kolczyk – wtedy usłyszałem głos Jasona. I zrozumiałem, że moje
wcześniejsze domysły są prawdziwe.
- Co to
za domysły? – zapytałam, oszołomiona tym, co jego usta robiły z moim ciałem.
-
Powiedzieć ci?
Z
powrotem wrócił na tor w pobliżu mojego ucha. Jego oddech drażnił moją skórę.
Zadrżałam.
-
Powiedz, proszę – westchnęłam.
-
Kocham cię, Nickey – wyszeptał mi prostu do ucha po czym przestał się bawić i
po prostu pocałował mnie w usta, wlewając w pocałunek całe swoje dopiero co
nazwane uczucie.
Najpierw
stałam oszołomiona, ale po chwili, gdy odzyskałam zdrowe zmysły odsunęłam się
od chłopaka. Tym razem to ja zbliżyłam usta do jego ucha.
-
Zdradzić ci sekret? – wyszeptałam – ja też cię kocham.
***
- Wiesz
co? – powiedziałam, kreśląc ósemki na torsie Justina – oboje jesteśmy idiotami.
Po tym,
jak usłyszałam te dwa cudowne słowa od chłopaka oboje stwierdziliśmy, że dalsze
słowa nie są potrzebne i po prostu położyliśmy się na moim łóżku. Opierałam się
o pierś Justina podczas gdy chłopak gładził moje ramię i opierał podbródek o
moje czoło. Było mi tak dobrze, że prawdopodobnie jeszcze parę minut ciszy i
bym zasnęła.
-
Dlaczego? – powiedział chłopak, śledząc niewidzialne linie na moim ramieniu.
-
Mogłoby być tak fajnie już od dawna, gdybyśmy tylko nie kłócili się o każde
gówno.
-
Trzeba mi było nie robić na złość na każdym kroku, to może bym cię gdzieś
wcześniej zaprosił… - powiedział chłopak.
-
Trzeba mnie było nie prowokować – odpowiedziałam uszczypliwie.
Chłopak
zamilkł, najwyraźniej myśląc o tym, co mu powiedziałam.
- Mam
pytanie – powiedział nagle Bieber. Zabrał rękę i niezadowolona z braku
pieszczot podniosłam się i spojrzałam mu w oczy. Włosy miałam przerzucone przez
prawe ramię i ciągle siedziałam w ciuchach, w których chodziłam cały dzień.
- Dawaj
– mruknęłam, uważnie go obserwując.
- Co, z
tego co ci powiedziałem wcześniej, było najgorsze? To znaczy, chodzi mi o to,
co ci sprawiło największą przykrość?
- Hm… -
wcale nie musiałam się długo zastanawiać, odpowiednia sytuacja od razu
nawiedziła moje myśli – pamiętasz trening sprzed koncertu w Szwajcarii? – zapytałam.
Chłopak skinął głową – rozmawiałam wtedy z Willem i już nie pamiętam czemu, ale
on powiedział, że nie wie jak reszta, ale nie miałby nic przeciwko przespaniu
się ze mną. No i ty wtedy powiedziałeś, że wolałbyś mieć w łóżku Nicky Minaj,
co było ciosem poniżej pasa. Przecież ona pewnie w stu procentach składa się z
plastiku, nie? A ja zawsze miałam lekkie kompleksy na temat swojego wyglądu…
zwłaszcza, że ty zawsze mi się podobałeś – wzruszyłam ramionami
- Och –
mruknął tylko chłopak – ale patrz, w końcu to ty leżysz w moim łóżku –
uśmiechnął się lekko.
- Tak w
sumie, to ty leżysz w moim – z uśmiechem pocałowałam go w nos – a ty? Co było
najgorsze?
-
Nienawidziłem – powiedział – nienawidziłem,
gdy wspominałaś o Julie. Cholera! To było okropne, zwłaszcza, że ile razy
patrzyłem na ciebie miałem ochotę się z tobą przespać.
- A nie
wolałeś Nicky Minaj? – jedyną odpowiedź, jaką uzyskałam był wystawiony język
Justina – ile ty masz lat? Pięć?
Ze
śmiechem oparłam głowę o jego ramię. Justin wplótł palce w moje włosy i
pogłaskał mnie po głowie.
- Czy
ty się ze mnie śmiejesz? – zapytał urażony.
- Skąd!
– zaprotestowałam – tylko czemu nie zrobisz tego, na co masz ochotę?
Chłopak
był tak zaskoczony, że z diabelskim uśmiechem zdążyłam usadowić się wygodnie na
jego biodrach i wsunęłam język do jego ust. Czekałam tylko moment- szatyn zareagował
tak, jak się spodziewałam. Wsunął dłonie pod moją koszulkę i chętnie splótł
swój język z moim.
- No,
Justin – powiedziałam, między pocałunkami, ciągle kręcąc biodrami – od kiedy to
jesteś stroną bierną?
Nawet w
takiej sytuacji nie potrafiłam sobie odpuścić droczenia się z nim. Zsunęłam się
trochę niżej z satysfakcją czując wybrzuszenie w jego spodniach. Językiem
drażniłam obojczyki.
- Od
wtedy, kiedy ty jesteś na górze – odpowiedział.
Patrząc
Justinowi prosto w oczy ciągnęłam przez głowę koszulkę, w którą byłam ubrana i
sięgnęłam za plecy, by ściągnąć stanik.
-
Zostaw – szepnął. Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale nie protestowałam.
Schodziłam
pocałunkami coraz niżej, zachwycając się idealnym brzuchem chłopaka i kreśląc
językiem kółka wokół pępka. Z prawdziwą przyjemnością polizałam pokryte jasnymi
włosami podbrzusze chłopaka. Justin wypchnął biodra w moją stronę.
-
Spokojnie – powiedziałam z diabelskim błyskiem w oku, drapiąc pomalowanymi na
złoto paznokciami skórę nad gumką bokserek.
Bieber
niechętnie opuścił biodra i zacisnął dłonie na prześcieradle. Powoli
rozsznurowałam sznureczek jego dresów i wsunęłam palce za gumkę bokserek.
Zostawiając dłonie w tej pozycji podciągnęłam się do góry.
- Mogę?
– szepnęłam mu do ucha.
- Kurwa
– warknął chłopak, gdy pokręciłam tyłkiem prosto na jego kroczu – jeszcze
pytasz?
Obdarzyłam
go szerokim uśmiechem i z powrotem zsunęłam się w dół, jednym ruchem ściągając
spodnie i bieliznę chłopaka.
- No,
no – zacmokałam, podziwiając jego męskość.
Delikatnie
ujęłam go w dłonie. Był za razem twardy i delikatny… aż miałam ochotę go
polizać, jednak nie takie były moje plany.
Kciukiem
rozsmarowałam kropelkę preejakulatu na główce jego członka, podczas gdy zębami
skubałam włoski na jego udach.
Muszę
przyznać, że podobała mi się jego reakcja i świadomość, że to ja tak na niego
działałam. Ciągle leżał na plecach, miał przymknięte oczy i z jego ust ulatywał
przyspieszony oddech. Przesunęłam usta trochę wyżej- poderwał biodra do góry.
-
Justin – skarciłam go i kładąc obie dłonie na jego biodrach z powrotem
przycisnęłam je do materaca. Chłopak westchnął przeciągle.
Ulegając
własnym pragnieniom (i pragnieniom Justina) wreszcie pocałowałam główkę jego
penisa. Zachęcona reakcją chłopaka, który cicho jęknął przeciągnęłam językiem
od podstawy do koniuszka, po czym wzięłam go całego do ust.
Spodziewałam
się gwałtownej reakcji ze strony chłopaka (wiecie, coś typu ręce we włosach
itp.) ale chłopak tylko mocno palce zaciskał na prześcieradle, aż mu zbielały
knykcie i cicho jęczał.
-
Nickey – wysapał po chwili – za chwilę dojdę, więc jeśli nie chcesz…
- Cii –
uciszyłam go cichym westchnieniem.
Po
chwili Justin doszedł ze zduszonym krzykiem prosto w moje usta. Ssałam jego
penisa aż zrobił się czysty (i miękki) i zadowolona z siebie podciągnęłam się
wyżej, żeby pocałować chłopaka prosto w usta.
-
Dziękuję – wyszeptał prosto w moje usta.
Przewrócił
mnie na plecy i pogłębił pocałunek, rozsuwając kolanem moje nogi. Czując jego
usta na moich piersiach delikatnie go odepchnęłam.
-
Justin, przestać – powiedziałam.
- Co? –
zapytał, zdezorientowany.
-
Przestań – pokręciłam przecząco głową, głaskając jego policzek.
- Nie
mogę się nawet odwdzięczyć? – zrobił minę smutnego szczeniaczka.
Podciągnęłam
się na łokciach i złożyłam na jego ustach słodki pocałunek.
- Nie,
kochanie, nie dzisiaj – odparłam.
- A
mogę zostać na noc? – powiedział po chwili.
Ciągle
leżał między moimi nogami i nosem tarł mój policzek.
- Obraziłabym
się, gdybyś sobie poszedł – stwierdziłam całkowicie szczerze – tylko poczekaj
na mnie, dobrze? Pójdę wziąć prysznic.
- Tylko
jeśli mogę pójść z tobą.
-
Justin!
-
Dobra, Nickey, idź. Poczekam.
-
Najpierw musisz ze mnie zejść, wiesz?
Zaśmiałam
się, patrząc na zdezorientowaną minę chłopaka. Cmoknęłam go w nos i posłałam mu
wdzięczne spojrzenie, gdy podniósł się i usiadł z boku, z powrotem wciągając
bokserki, jednak odrzucając spodnie.
Wstałam
z łóżka i uszykowałam sobie ciuchy, które chciałam założyć po kąpieli.
-
Kocham cię, wiesz? – powiedziałam po chwili, trzymając rękę na klamce od drzwi
łazienki.
- Ja
ciebie bardziej – Justin posłał mi oszałamiający smirk.
- Jasne
– przewróciłam oczami.
Weszłam
do łazienki nie czekając na odpowiedź chłopaka. Zamknęłam za sobą drzwi się
rozebrałam; nie przekręciłam zamka. Ufałam Justinowi.
Boże! To był chyba najlepszy lód w całej historii najlepszych lodów. Wiem jestem dziwna, nie wiń za to moich rodziców.
OdpowiedzUsuńKocham to ff <3
W ogóle Nickey szczęściara i co? Ja nie mogę? :((
Nie, nie grożę Ci... zazdroszczę Ci! Masz talent kobieto!
Czekam na nn :))
@Kwiatkowska04 // 2191-justinbieber-fanfiction.blogspot.com
ahah świetny! coś mi się zdaje że jednak wejdzie do łazienki Nickey. czekam z niecierpliwością na nn xoxo
OdpowiedzUsuńBoskiiiiii , czekam na nn <3333333
OdpowiedzUsuńjejuu zajebistyyy kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham <33333 <33333 <333 megaaaa / Julecka090
OdpowiedzUsuńJak czytałam tą scenę na łóżku aż mi się gorąco zrobiło, serio xD i te piękne słowa, które sobie powiedzieli w końcu :') aż się łezka w oku zakręciła :) z niecierpliwością czekam na następny :D
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNo no no, genialny;) Gratuluję talentuXD
OdpowiedzUsuń