środa, 16 lipca 2014

Rozdział Szósty

Obudził mnie… sms. Od razu pomyślałam o Justinie, i się nie pomyliłam. Czekały na mnie trzy wiadomości od chłopaka.

Od: Justin
Treść: Nie spóźnij się na dzisiejszy trening!

Od: Justin
Treść: Jaki kolor bielizny masz zamiar na siebie założyć?

Od: Justin
Treść: Czego nie powiedziałabyś mi prosto w oczy?

Westchnęłam, i zabrałam się za odpisywanie.

Do: Justin
Treść: Po wczorajszy przedstawieniu nie mam zamiaru się spóźnić, co więcej- idę wcześniej, żeby nadrobić wczorajszy opuszczony dzień.

Do: Justin
Treść: Pachnie mi tu Willem… Zielona koronka, a co? x

Do: Justin
Treść: Byłam belieberką. A ty? Czego byś mi nie powiedział?

Nad wysłaniem ostatniej wiadomości długo się zastanawiałam. Przecież po co mu wiedzieć, że byłam belieberką? Chociaż jest to idealna odpowiedź na pytanie- w życiu nie powiedziałabym mu tego prosto w oczy. Odłożyłam komórkę na poduszkę celowo ignorując dwa przychodzące niemal w jednym momencie smsy i poszłam w kierunku łazienki, zabierając ze sobą wspomniany komplet bielizny i strój do ćwiczeń. Naprawdę miałam zamiar zacząć dzisiaj wcześniej.
Gdy byłam już ubrana, uczesana, umyta i umalowana nie mogłam dłużej ignorować telefonu i wreszcie wzięłam komórkę, by przeczytać czekające na mnie smsy.
Jednak nie. Nie wiem dlaczego, ale nie potrafiłam się zdobyć, by odczytać wiadomości. Zrobiłam to dopiero jedząc szybkie śniadanie na prawie pustej stołówce.

Od: Justin
Treść: „Własnoręcznie” wywaliłem dziewczynę z własnego fandomu. Woah. Może to już jakiś rekord? Mnie osobiście najbardziej rajcuje czarna koronka, więc wiele ci nie brakuje.

Od: Justin
Treść: Masz jeden z najbardziej ponętnych tyłków jakie widziałem. Serio. A uwierz, widziałem ich dużo.

Czytając ostatniego smsa zakrztusiłam się kawą, którą akurat piłam i stwierdziłam, że jednak nic nie przełknę. Szybko wyszłam z jadalni i udałam się do sali ćwiczeń, która na szczęście była pusta. Przy dźwiękach Booyah Showteka zrobiłam rozgrzewkę, po czym nastawiłam płytę, do której tańczyliśmy wczoraj. Stanęłam przed lustrem i celowo nie patrząc w okolice mojego „tyłka” zaczęłam ćwiczyć nowy układ do Boyfriend, który był jako pierwszy na płycie.
Zorientowałam się, że Justin stoi w sali dopiero w połowie She don’t like the lights, które było siódmym utworem. Popatrzyłam na niego i założyłam ręce na piersi. Chłopak pilotem wyłączył muzykę.
- Długo tu stoisz? – zapytałam.
- Nie odpisałaś mi na smsa, więc postanowiłem sprawdzić, czy już tańczysz – wzruszył ramionami, patrząc mi prosto w oczy.
- Jak widzisz, tańczę – tym razem to ja byłam zakłopotana. Do czego on zmierzał? Widziałam, jak chłopak zamierzając coś powiedzieć otwiera usta, jednak w tym samym momencie do sali weszli Mike i Terry, żeby przygotować się na poranny trening.
- Nie ma nic bardziej rozbudzającego, niż kłótnia o poranku! – wykrzyknął blondyn, widząc mnie i Biebera.
- Mike, może powinniśmy spróbować? Wiesz, to może być odświeżające, tak się czasem pokłócić – wtrącił swoje pięć groszy Terry.
- Och, zamknijcie się – burknęliśmy jednocześnie z Justinem. Chłopcy zamilkli, po czym parsknęli głośnymi śmiechem. Bezwiednie spojrzałam na Justina, który uśmiechnął się przepraszająco i podniósł ręce w geście pokoju. Uśmiechnęłam się do niego tylko i z politowaniem pokręciłam głową.

***

Od tamtego czasu, co jeden trening było ciekawiej. Justin miał niebywały talent do wykorzystywania moich słów przeciwko mnie i gdy raz popełniłam błąd mówiąc mu, że kiedyś dostałam od przyjaciółki na urodziny stringi z napisem „Justin Bieber robi to najlepiej” za każdym razem na treningu tamtego dnia, gdy na mnie patrzył wybuchał śmiechem, zapewne wyobrażając sobie ową bieliznę. Anne zaczęła podejrzewać, że Justin podwędził jakieś zioło Jasonowi, a Austin głośno stwierdził, że Bieber miał po prostu zeszłej nocy dobry seks. Jus potem marudził mi, żebym pokazała mu te majtki, ale byłam nieugięta- i dobrze. Kto wie, co on by z nimi zrobił?
Innego razu, po tym, jak dogłębnie tłumaczyłam mu, dlaczego mam ksywkę Nickey i dlaczego nie lubię Nicky Minaj podczas rozgrzewki stwierdził, że dla urozmaicenia zatańczymy układy z teledysków właśnie tej pani. Miałam ochotę go zamordować.
Pamiętam też, jak przyznałam się, że w dzieciństwie miałam zwyczaj chodzenia wszędzie w zwykłej czapce z daszkiem, zdejmowałam ją tylko do spania. Zgadnijcie, co tym razem wymyślił Bieber? Przyszedł na jeden z treningów w takiej właśnie czapce we wściekle różowym kolorze i każdemu, kto go zapytał dlaczego nie ma fullcapa odpowiadał, że przypomina sobie czasy dzieciństwa.
Po dokładnie dwóch tygodniach całonocnego wymieniania smsów stwierdziliśmy, ze czas się spotkać.
I to nie tak, jak spotykaliśmy się codziennie na treningach czy posiłkach. Justin wymyślił sobie prawdziwą  r a n d k ę.
A ja, naturalnie, się zgodziłam. I nigdy nie powiedziałam tego Jusowi, ale byłam strasznie podekscytowana perspektywą spotkania się z nim gdzie indziej niż w pracy.
- Ej, Scooter – powiedziałam po zakończeniu piątkowego treningu. U nas nie istniało coś takiego jak „weekend” ze względu na nawał pracy i mało czasu, ale Justin obiecał, że wynegocjuje wolną sobotę ze względu na naszą „randkę”. Widać mu się udało, bo rano Scooter poinformował nas, że zostajemy godzinę dłużej, ale następny dzień mamy wolny. Jedyne co Braun sobie zastrzegł to to, że chce wiedzieć, jeśli będziemy opuszczać hotel – ja już teraz wiem, że wieczorem wychodzę i prawdopodobnie wrócę jutro.
- A dokąd to się wybierasz? – zapytał mężczyzna z pobłażliwym uśmiechem i już wiedziałam, że nie będzie problemu.
- Na spotkanie zwane randką, a co? – odpowiedziałam słodko. Od strony chłopaków dobiegło mnie przeciągłe „uuu” podczas gdy dziewczyny tylko rzuciły mi zazdrosne spojrzenie.
- Jasne, idź. Ale uważaj…
- Na przejściach dla pieszych?
- Chciałem powiedzieć, że masz uważać na to, co pijesz. Ale jasne, na przejściach dla pieszych też uważaj – zaśmiał się i potargał mi włosy.
- Dobrze, tato – powiedziałam. Scotter pokręcił z politowaniem głową i krzycząc „nara, dzieciaki” wyszedł z pomieszczenia.
Bieber usiadł w kącie pozornie zainteresowany telefonem, jednak wiedziałam, że będzie słuchał co odpowiem na pytania dotyczące naszej randki. Oczywiście, nie pomyliłam się- od razu zostałam zasypana gradem ciekawskich stwierdzeń.
- Gadaj mi tu już wszystko natychmiast! – krzyknął mi do jednego ucha Mike.
- Wcale nie bo najpierw opowiesz mi, ha! – usłyszałam od drugiej strony głos Willa.
- Proszę, powiedzcie, że nie włączył wam się syndrom starszego brata – jęknęłam.
- Skąd! – krzyknął Terry – po prostu, jeśli się okaże, że jest przystojny…
Mimo woli spojrzałam w stronę Biebera, który próbował powstrzymać uśmiech uparcie wpatrując się w komórkę.
- Ja tam wyczuwam symptomy owego syndromu starszego brata – powiedział głośno Will. Przytuliłam go (sięgałam mu zaledwie do ramienia) i parsknęłam śmiechem kątem oka widząc minę Biebiera.
- Jesteś kochany, Will – mruknęłam w jego bluzkę. Zaśmiał się ciepło i również mnie przytulił, prawie miażdżąc mi żebra.
- To jak z tym chłopakiem? – domagał się informacji Austin.
Anne, Paula, Suzie, Amber, Chris i Curly opuścili pokój mówiąc coś o jakiej imprezie (Julie wyszła już wcześniej), a Kate przysiadła się do kółeczka chłopaków siedzących na podłodze, razem z nimi domagając się informacji. Justin nadal nie zauważany przez tancerzy siedział po turecku w kącie.
- Więc, eee… - nie bardzo wiedziałam, od czego zacząć. Obecność Biebera wcale mi nie pomagała.
- Jest przystojny?! – krzyknął Terry. Wręcz czułam, jak Justin nadstawia uszy.
- Auć, Will, nawet nie wiesz jak bardzo – powiedziałam, ostentacyjnie wachlując się dłonią.
- Bardzo?! Ale że bardzo bardzo? – zapytała Kate.
- Tak, Kate, bardzo – odpowiedziałam przewracając oczami.
- Ale bardzo, bardzo, bardzo…
- Mike, następne pytanie.
- Z wyglądu bardziej przypomina mnie, czy może Justina? – powiedział Terry.
- Raczej Justina – zastanowiłam się głośno – jesteście beznadziejni w zadawaniu pytań. Kate? Pomożesz mi wybrać, co mam założyć?
- Jasne – powiedziała dziewczyna.
Od strony Willa, Jasona, Mike’a, Austina i Terry’ego dobiegło jęknięcie. Swoją drogą, nie uważacie, że to dziwne, że akurat chłopacy wypytywali mnie o moją randkę? Pomachałyśmy im i gdy opuszczałyśmy salę usłyszałyśmy jeszcze śmiech Justina.
- No więc, Nickey… - zaczęła Kate z diabelskim uśmieszkiem, jednak przerwał jej dźwięk mojego smsa. Wyciągnęłam telefon z kieszeni dżinsów i uśmiechnęłam się widząc migające przy znaczku koperty różowe „J”.
Justin zainstalował mi tą aplikację specjalnie dlatego, że powiedziałam mu, że boję się odczytywać smsy na treningach- co jeśli znowu najdzie go ochota na wysyłanie mu podobnych wiadomości jak w zeszłym tygodniu?
Z tamtego treningu Bieber został zwolniony dlatego, że ćwiczyli układ na czas, gdy on będzie na dźwigu. Widocznie chłopak nie miał co robić, bo zajmował się pisaniem smsów do mnie i to nie byle jakich- w ciągu godziny dostałam jedenaście smsów z dokładnym opisem… w sumie wszystkiego. Justin opowiedział mi swoją bajkę z dzieciństwa, opisał swojego ulubionego pluszaka, pierwszą dziewczynę, pierwszy pocałunek, nawet zaczął pisać o swoim pierwszym razie, jednak udało mi się mu przerwać w porę.

Od: Justin
Treść: Bardzo, bardzo, BARDZO, b a r d z o  przystojny?

- Śmiejesz się – powiedziała Kate, uważnie na mnie patrząc.
- Brawo, Scherlocku – odpowiedziałam, odpisując Jusowi.

Do: Justin
Treść: O cztery „bardzo” za dużo ; ) gdzie mam iść wieczorem?

Od: Justin
Treść: Przykro mi teraz : ( będziesz czekać na mnie przy wyjściu z hotelu?

Do: Justin
Treść: Absolutnie nie! Czy ty nie wiesz jak wyglądają pierwsze randki?

Od: Justin
Treść: Kochanie, ja nie chodzę na randki…

Do: Justin
Treść: Po prostu podaj mi adres, zamiast odpowiadać co robisz zamiast randek.

- Nickey… - powiedziała błagalnie – powiedz chociaż, jak ma na imię! Jestem twoją przyjaciółką.
- Nie-e – powiedziałam z szerokim uśmiechem – może kiedyś.

Kate uroczo się naburmuszyła, jednak nie wypytywała mnie więcej. Zdążyła już zauważyć, że nie lubię mówić o sobie.
_________________________________________________________________________________
Taki rozdział przejściowy, nic się nie dzieje... no ale takie rozdziały też muszą być :/
Prawdopodobnie jest to ostatnia notka an tym blogu, która pojawi się przed sierpniem, ponieważ w poniedziałek wyjeżdżam. Planuję dodać jeszcze jeden rozdział na 72-fanfiction.blogspot.com ale kto wie, jak mnie coś natchnie może dodam również tutaj siódemkę? Wszystko zależy od was i od ilości waszych komentarzy.
Przypominam o zakładce "bohaterowie", którą znajdziecie TUTAJ !
Arabelle x
EDIT: co do tych tyłków; tyłek Nickey NIE JEST taki jak Yovanny! fu. bardziej jak Selenki ♥

6 komentarzy:

  1. O boże jak ja to kocham <3 rozdział jest świetny ! :D chce już następny :')

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże *--* Boski on jest :D
    'Masz jeden z najbardziej ponętnych tyłków jakie widziałem. Serio. A uwierz, widziałem ich dużo' nie no Bieber szalejesz, nie ma co XD
    Jejku, jak ja chciałabym być na miejscu Nickey :((
    Oh, to takie kochane jak chłopcy zaczęli się wypytywać:)) mogę przyznać, że to było bardzo urocze i słodkie ;)
    No i cóż mam więc dodać? ;D czekam na tą ich r a n d k ę :D
    Trzymaj się xx i wierzę, że dodasz jeszcze rozdział siódmy :D
    całusy :**
    @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń
  3. hahah to dobrze ze tylek Nickeyy nie jest jak YovannyXD swietny rozdzial,dawaj szyyybko nastepny!x@Demiismyq

    OdpowiedzUsuń
  4. a jaaaaaaaaaa
    rozdział jest MEGA <3
    nie mogę się doczekać następnego
    @lixvyl

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny! <3 szybko kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń