I tak
minął rok „naszego” Believe Tour. Na mniejszych lub większych kłótniach
upływały nam dni codzienne, a na imprezach- te, podczas których mieliśmy chwilę
wolną i nie byliśmy wymęczeni po treningu.
Moją
odskocznią od tamtejszej codzienności były rozmowy z Kate- bardzo się z nią
zaprzyjaźniłam, chyba najbardziej z całego teamu. Najczęściej miałyśmy razem
pokój w mijanych hotelach i potrafiłyśmy przegadać całą noc tylko po to, żeby
rano wyglądać jak zombie.
Stosunek
Justina do mnie ani mój do Justina nie zmienił się ani odrobinę, jednak wszyscy
zdawali się przyzwyczajać do naszych kłótni- tylko w naszej dwójce one
wywoływały jeszcze jakiekolwiek emocje.
I tak
było, aż do ostatniego koncertu w Europie. Zostały nam jeszcze trzy miesiące
treningów, jednak wtedy już bez żadnej trasy, cały czas w jednym miejscu, przed
koncertem w Miami. Producenci wynajęli nam nawet osobne piętro jakiegoś
luksusowego hotelu, jednak nie pozwolono nam mieszkać z kimś, ponieważ mieliśmy
być wypoczęci i pełni sił na próby. Wyjątek zrobiono tylko w sytuacji Mike’a i
Terry’ego, bo chłopcy stwierdzili, że po co szefowie mają płacić za dwa pokoje,
skoro oni noce i tak będą spędzać w jednym. Jakaś logika w tym jest, prawda?
Ja
byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy. Lubiłam samotność i po cichu miałam
nadzieję, że uda mi się nadrobić czytanie, bo prawdę mówiąc przez rok ciągłej
harówy nie miałam kiedy oddawać się ulubionej czynności.
W
naszym zespole panowała również tradycja dotycząca urodzin, a mianowicie, nikt
nigdy nie mówił, kiedy obchodzi swoje, jednak pozostali członkowie zawsze
wiedzieli i szykowali niespodziankę. Najczęściej były to śmieszne (dla
obserwatorów) i żenujące lub zawstydzające (dla solenizantów) pomysły, więc
jedenastego czerwca, w przeddzień urodzin, nie mogłam się uspokoić, mimo, że
nikt nic nie mówił. Chyba bym się spaliła ze wstydu, gdyby moi kochani koledzy
wpadli na pomysł kupienia mi gumowej lali, jak to zrobili w przypadku Chrisa,
lub ogromnego pudła kondomów, które z kolei dostała Julie.
W
większości za niespodzianki odpowiedzialni byli nasi ukochani błaznowie,
dlatego też wszyscy trzęśli się przed nadejściem lipca- bowiem i Mike, i Terry, i Paula obchodzili swoje
urodziny w tym miesiącu.
W taki
oto sposób, w dzień moich siedemnastych urodzin obudziłam się, ze strachem
otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju, który wyglądał całkiem normalnie.
Ciągle nie pewnie poszłam do łazienki, gdzie również nic się nie zmieniło.
Mając nikłą nadzieję, że Mike, Terry i Paula dali sobie ze mną spokój ubrana i
uczesana zeszłam na stołówkę.
Cały
zespół siedział już przy stolikach i gdy tylko weszłam rozległo się chóralne
„wszystkiego najlepszego, Nickey!” oraz
moje nieśmiałe „dzięki” ale po za tym nie dostrzegłam niczego podejrzanego.
Najlepsze
zaczęło się podczas treningu. Cały czas badawczo spoglądałam w kierunku moich
kolegów, jednak absolutnie nikt nie zdradził się nawet uśmiechem. Usłyszałam
dopiero stłumiony chichot i głośne „o mój boże!” pochodzące z ust Julie gdy do
sali wszedł Justin.
Ja
również nie mogłam powstrzymać śmiechu- chłopak wyglądał na pozór normalnie,
jednak jego twarz zdobiła przepiękna, różowa taśma klejąca przyklejona w
okolicy ust.
- To
nasz prezent dla ciebie! – krzyknęła Anne.
- Jus
nie będzie robił ci na złość – dodał Chris.
- W
ogóle nie będzie mówił przez caaaaały dzień – uzupełniła wypowiedź kolegów
Suzie.
Zaśmiałam
się głośno słysząc ich entuzjazm i z rumieńcami na policzkach wysłuchałam
głośnego „sto lat” śpiewanego w trzynastu różnych melodiach. No, dwunastu-
Julie była zbyt zajęta obskakiwaniem swojego idola, żeby znaleźć czas na śpiew.
Idealnym dodatkiem do prezentu był zdenerwowany wzrok Justina kierowany w
stronę brunetki.
Był to
jeden z moich najlepszych treningów- upłynął nam w bardzo przyjaznej atmosferze
i nikt z nikim się nie kłócił. Nie padły nawet żadne wyzwiska (oprócz tych ze
strony Willa, ale Amber twierdziła, że on nas wyzywa, bo nas kocha) i naprawdę,
było cudownie.
Wieczorem,
gdy całą ekipą jedliśmy tort w sali treningowej Mike i Terry wreszcie zgodzili
się odkleić taśmę. Wyciągnęli z kieszeni jakiś specjalny płyn, popryskali nim
usta Biebera a różowy pasek odpadł jakby nic go nie trzymało.
Wszyscy
z napięciem czekaliśmy na reakcję Justina, jednak chłopak tylko potarł dłonią
usta i spojrzał z udawanym wyrzutem na ekipę.
- Czemu
w moje urodziny nie mogliście jej zakleić ust? – zapytał żałośnie. Gdybym go aż
tak bardzo nie lubiła, roześmiałabym się jak reszta, widząc wyraz jego twarzy.
-
Ponieważ – zaczął mentorskim tonem Curly – to ty zawsze rozpoczynasz kłótnie.
Bieber
popatrzył na niego obrażonym wzrokiem, jednak wszyscy znali go już na tyle by
wiedzieć, że żartuje.
- Ale
zamiast tego dostałem koszulkę z napisem „I ship Nustin”! I zmusiliście mnie do
chodzenia w niej cały dzień, cholerne gnojki!
-
Prawda, że była urocza? – postanowiła podręczyć Biebera Suzie.
- Dobra
– westchnął chłopak – nie przegadam was. I przypomnijcie mi, żebym do następnej
trasy nie brał kobiet i homoseksualistów – powiedział Justin swój stały tekst i
mruknąwszy cześć wyszedł z pomieszczenia.
- Moje
najlepsze urodziny – powiedziałam do przyjaciół unosząc w górę w połowie pełną
butelkę po piwie. Lub w połowie pustą, jednak w tamtej chwili miałam świetny
humor.
- Sto
lat! – krzyknęła Kate i wszyscy razem przystawiliśmy usta do otworów w
butelkach. Urodziny kogokolwiek były jedynym dniem, kiedy Scooter pozwalał nam
pić, więc trzeba było to wykorzystać.
________________________________________________________________________________
To jest chyba najkrótszy rozdział, jaki pojawi się na tym blogu, więc sorry, ale obiecuję, że następny będzie już o wiele wiele fajniejszy i wydaje mi się, że będzie warto poczekać :D ten możecie potraktować jako taki rozdział przejściowy.
W ogóle to strasznie was przepraszam, że jeszcze nie ma zdjęć ale nie mogę znaleźć idealnego Jasona i moja siostra dorwała się do mojego laptopa i usunęła mi zdjęcia Julie i Suzie i po prostu jdrhgksjgthsuk więc wybaczcie :(
To jest chyba najkrótszy rozdział, jaki pojawi się na tym blogu, więc sorry, ale obiecuję, że następny będzie już o wiele wiele fajniejszy i wydaje mi się, że będzie warto poczekać :D ten możecie potraktować jako taki rozdział przejściowy.
W ogóle to strasznie was przepraszam, że jeszcze nie ma zdjęć ale nie mogę znaleźć idealnego Jasona i moja siostra dorwała się do mojego laptopa i usunęła mi zdjęcia Julie i Suzie i po prostu jdrhgksjgthsuk więc wybaczcie :(
Całuje x
-A.
BUUU JAK CREEPY JESTEM Z PLL
heheheheheheh najlepszy prezent xD
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kiedy coś się zacznie dziać pomiędzy Justinem a Nickey :-)
czekma na nn :p
@lixvyl
Hej, hej, hej xx
OdpowiedzUsuń' I ship Nustin' oh, jakie to słodkie <3
Haha, nie no może i fajny prezent i może uwielbiam Justin'a, ale jest strasznym dupkiem xDD
A co do tych bohaterów.. nie przejmuj się, poczekam, spokojnie :D
CZEKAM NA WIĘCEJ HOMO-HOMO! :D i nn :D
@Kwiatkowska04
Fajny prezent hahahah
OdpowiedzUsuńMuszą być naprawdę zgrani że Justin im za tą taśmę nic nie zrobił ; p
Słodka musiała być ta koszulka ' I Ship Nustin '
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału dodawaj szybko ;)
@Sandra1DHZLLN