czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział Czwarty

I tak minął rok „naszego” Believe Tour. Na mniejszych lub większych kłótniach upływały nam dni codzienne, a na imprezach- te, podczas których mieliśmy chwilę wolną i nie byliśmy wymęczeni po treningu.
Moją odskocznią od tamtejszej codzienności były rozmowy z Kate- bardzo się z nią zaprzyjaźniłam, chyba najbardziej z całego teamu. Najczęściej miałyśmy razem pokój w mijanych hotelach i potrafiłyśmy przegadać całą noc tylko po to, żeby rano wyglądać jak zombie.
Stosunek Justina do mnie ani mój do Justina nie zmienił się ani odrobinę, jednak wszyscy zdawali się przyzwyczajać do naszych kłótni- tylko w naszej dwójce one wywoływały jeszcze jakiekolwiek emocje.
I tak było, aż do ostatniego koncertu w Europie. Zostały nam jeszcze trzy miesiące treningów, jednak wtedy już bez żadnej trasy, cały czas w jednym miejscu, przed koncertem w Miami. Producenci wynajęli nam nawet osobne piętro jakiegoś luksusowego hotelu, jednak nie pozwolono nam mieszkać z kimś, ponieważ mieliśmy być wypoczęci i pełni sił na próby. Wyjątek zrobiono tylko w sytuacji Mike’a i Terry’ego, bo chłopcy stwierdzili, że po co szefowie mają płacić za dwa pokoje, skoro oni noce i tak będą spędzać w jednym. Jakaś logika w tym jest, prawda?
Ja byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy. Lubiłam samotność i po cichu miałam nadzieję, że uda mi się nadrobić czytanie, bo prawdę mówiąc przez rok ciągłej harówy nie miałam kiedy oddawać się ulubionej czynności.
W naszym zespole panowała również tradycja dotycząca urodzin, a mianowicie, nikt nigdy nie mówił, kiedy obchodzi swoje, jednak pozostali członkowie zawsze wiedzieli i szykowali niespodziankę. Najczęściej były to śmieszne (dla obserwatorów) i żenujące lub zawstydzające (dla solenizantów) pomysły, więc jedenastego czerwca, w przeddzień urodzin, nie mogłam się uspokoić, mimo, że nikt nic nie mówił. Chyba bym się spaliła ze wstydu, gdyby moi kochani koledzy wpadli na pomysł kupienia mi gumowej lali, jak to zrobili w przypadku Chrisa, lub ogromnego pudła kondomów, które z kolei dostała Julie.
W większości za niespodzianki odpowiedzialni byli nasi ukochani błaznowie, dlatego też wszyscy trzęśli się przed nadejściem lipca- bowiem i  Mike, i Terry, i Paula obchodzili swoje urodziny w tym miesiącu.
W taki oto sposób, w dzień moich siedemnastych urodzin obudziłam się, ze strachem otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju, który wyglądał całkiem normalnie. Ciągle nie pewnie poszłam do łazienki, gdzie również nic się nie zmieniło. Mając nikłą nadzieję, że Mike, Terry i Paula dali sobie ze mną spokój ubrana i uczesana zeszłam na stołówkę.
Cały zespół siedział już przy stolikach i gdy tylko weszłam rozległo się chóralne „wszystkiego najlepszego, Nickey!”  oraz moje nieśmiałe „dzięki” ale po za tym nie dostrzegłam niczego podejrzanego.
Najlepsze zaczęło się podczas treningu. Cały czas badawczo spoglądałam w kierunku moich kolegów, jednak absolutnie nikt nie zdradził się nawet uśmiechem. Usłyszałam dopiero stłumiony chichot i głośne „o mój boże!” pochodzące z ust Julie gdy do sali wszedł Justin.
Ja również nie mogłam powstrzymać śmiechu- chłopak wyglądał na pozór normalnie, jednak jego twarz zdobiła przepiękna, różowa taśma klejąca przyklejona w okolicy ust.
- To nasz prezent dla ciebie! – krzyknęła Anne.
- Jus nie będzie robił ci na złość – dodał Chris.
- W ogóle nie będzie mówił przez caaaaały dzień – uzupełniła wypowiedź kolegów Suzie.
Zaśmiałam się głośno słysząc ich entuzjazm i z rumieńcami na policzkach wysłuchałam głośnego „sto lat” śpiewanego w trzynastu różnych melodiach. No, dwunastu- Julie była zbyt zajęta obskakiwaniem swojego idola, żeby znaleźć czas na śpiew. Idealnym dodatkiem do prezentu był zdenerwowany wzrok Justina kierowany w stronę brunetki.
Był to jeden z moich najlepszych treningów- upłynął nam w bardzo przyjaznej atmosferze i nikt z nikim się nie kłócił. Nie padły nawet żadne wyzwiska (oprócz tych ze strony Willa, ale Amber twierdziła, że on nas wyzywa, bo nas kocha) i naprawdę, było cudownie.
Wieczorem, gdy całą ekipą jedliśmy tort w sali treningowej Mike i Terry wreszcie zgodzili się odkleić taśmę. Wyciągnęli z kieszeni jakiś specjalny płyn, popryskali nim usta Biebera a różowy pasek odpadł jakby nic go nie trzymało.
Wszyscy z napięciem czekaliśmy na reakcję Justina, jednak chłopak tylko potarł dłonią usta i spojrzał z udawanym wyrzutem na ekipę.
- Czemu w moje urodziny nie mogliście jej zakleić ust? – zapytał żałośnie. Gdybym go aż tak bardzo nie lubiła, roześmiałabym się jak reszta, widząc wyraz jego twarzy.
- Ponieważ – zaczął mentorskim tonem Curly – to ty zawsze rozpoczynasz kłótnie.
Bieber popatrzył na niego obrażonym wzrokiem, jednak wszyscy znali go już na tyle by wiedzieć, że żartuje.
- Ale zamiast tego dostałem koszulkę z napisem „I ship Nustin”! I zmusiliście mnie do chodzenia w niej cały dzień, cholerne gnojki!
- Prawda, że była urocza? – postanowiła podręczyć Biebera Suzie.
- Dobra – westchnął chłopak – nie przegadam was. I przypomnijcie mi, żebym do następnej trasy nie brał kobiet i homoseksualistów – powiedział Justin swój stały tekst i mruknąwszy cześć wyszedł z pomieszczenia.
- Moje najlepsze urodziny – powiedziałam do przyjaciół unosząc w górę w połowie pełną butelkę po piwie. Lub w połowie pustą, jednak w tamtej chwili miałam świetny humor.

- Sto lat! – krzyknęła Kate i wszyscy razem przystawiliśmy usta do otworów w butelkach. Urodziny kogokolwiek były jedynym dniem, kiedy Scooter pozwalał nam pić, więc trzeba było to wykorzystać.
________________________________________________________________________________

To jest chyba najkrótszy rozdział, jaki pojawi się na tym blogu, więc sorry, ale obiecuję, że następny będzie już o wiele wiele fajniejszy i wydaje mi się, że będzie warto poczekać :D ten możecie potraktować jako taki rozdział przejściowy.
W ogóle to strasznie was przepraszam, że jeszcze nie ma zdjęć ale nie mogę znaleźć idealnego Jasona i moja siostra dorwała się do mojego laptopa i usunęła mi zdjęcia Julie i Suzie i po prostu jdrhgksjgthsuk więc wybaczcie :(
Całuje x
-A.
BUUU JAK CREEPY JESTEM Z PLL

3 komentarze:

  1. heheheheheheh najlepszy prezent xD
    nie mogę się doczekać kiedy coś się zacznie dziać pomiędzy Justinem a Nickey :-)
    czekma na nn :p
    @lixvyl

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej, hej xx
    ' I ship Nustin' oh, jakie to słodkie <3
    Haha, nie no może i fajny prezent i może uwielbiam Justin'a, ale jest strasznym dupkiem xDD
    A co do tych bohaterów.. nie przejmuj się, poczekam, spokojnie :D
    CZEKAM NA WIĘCEJ HOMO-HOMO! :D i nn :D
    @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny prezent hahahah
    Muszą być naprawdę zgrani że Justin im za tą taśmę nic nie zrobił ; p
    Słodka musiała być ta koszulka ' I Ship Nustin '
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału dodawaj szybko ;)
    @Sandra1DHZLLN

    OdpowiedzUsuń