- Craight, do cholery, znowu pomyliłaś kroki! – dobiegł mnie
z jednej strony krzyk Justina, a z drugiej westchnięcie Mike’a, które brzmiało
jak „znowu się zaczyna”.
- Sława ci na mózg padła, czy Julie ci wczoraj nie dała?
Biebs, doskonale wiesz, że przyjmuję krytykę – co miało znaczyć to prychnięcie,
Julie? – ale tym razem naprawdę zatańczyłam dobrze!
- Dobrze? – Justin już zaczynał się wkurzać. Zdążyłam już
zauważyć, że jeśli zdenerwowałam go tak szybko, to prawdopodobnie chce na mnie
wyładować swoją frustrację spowodowaną czymś innym. Po pół roku znajomości
zauważałam w jego zachowaniu różne prawidłowości… O nie, tym razem nie będę
jego workiem treningowym. – to według ciebie było dobrze?
Słysząc ton Justina zaczynałam wątpić, czy na pewno dobrze zatańczyłam,
zwłaszcza, że ćwiczyliśmy właśnie kawałek który sprawiał mi kłopoty, jednak nie
mogłam dać mu tej satysfakcji i powiedzieć „okej, źle zatańczyłam, popracuję
nad tym”, prawda?
- Tak. Według mnie to było dobrze – odpowiedziałam,
zadowolona z brzmienia mojego głosu. Był dźwięczny i pewny, a nie cichy i
strachliwy jak na początku, gdy próbowałam odpyskować Justinowi. Byłam z siebie
dumna.
Z chłopaka aż bił gniew i niezadowolenie. Podszedł do mnie
na tyle blisko, że prawie stykaliśmy się nosami. Mogłam poczuć zapach jego
perfum oraz ledwo wyczuwalną woń potu- w końcu ćwiczyliśmy już od paru godzin,
więc nawet sam Justin Bieber się spocił. Mimo, że w tamtej chwili nienawidziłam
gnojka, nie mogłam nic poradzić na to, co czułam. Bieber nadal był cholernie
przystojny więc mój organizm zareagował tak, jak reaguje kobiece ciało na
męskie (i przystojne, kurewsko przystojne) atomy w pobliżu. Oddech mi
przyśpieszył, policzki pokryły rumieńce i bezwiednie cofnęłam się krok do tyłu.
Byłam pewna, że Bieber wiedział, jak na niego reaguję.
- To nie było dobrze – powiedział chłopak lodowatym tonem. W
lustrze widziałam twarze pozostałych tancerzy, które nie wyrażały nic, po za
znudzeniem. Praktycznie nie było dnia, w którym nie kłócilibyśmy się z
Justinem. To była nasza mała tradycja, nasz prywatny rytuał.
W momencie, gdy sztyletowanie wzrokiem chłopaka mi się
znudziło i już układałam na języku ripostę, do sali wszedł Scooter. Widząc mnie
i Justina w dwuznacznej pozie (to znaczy, była by dwuznaczna dla każdego, kto
nas nie znał. Jeśli ktoś wiedział tyle, co Braun bez trudy mógł się domyślić,
ze znowu się kłócimy) menager westchnął ciężko i spojrzał w kierunku
pozostałych.
- Co mamy dzisiaj? – zapytał. Kompletnie nie zrozumiałam, o
co mu chodzi.
- Mi to wygląda na czwórkę – powiedział z namysłem Jason,
drapiąc się po brodzie.
- Czwórkę mamy codziennie, dzisiaj to zdecydowanie podpada
pod siódemkę – wtrąciła się Kate.
I ja, i Bieber byliśmy tak zaskoczeni, że odsunęliśmy się od
siebie i spojrzeliśmy na resztę teamtu.
- O co chodzi? – zapytał szatyn.
- Właśnie? – dodałam, a zgromadzonym opadły szczęki.
- Musimy dodać punkt pięćdziesiąty szósty – powiedziała
teatralnym szeptem Amber, zakrywając upierścienioną dłonią usta.
- Pięćdziesiąty szósty był w zeszły czwartek, teraz już jest
pięćdziesiąty siódmy – odszepnął jej Austin, przyjmując taką samą pozę jak
dziewczyna.
- Ale jak go nazwiemy? – zapytała Paula.
- Zgadzają się ze sobą – orzekli równocześnie Terry i Mike.
Westchnęłam zniecierpliwiona.
- Jak w takim wypadku wyglądały by ich kłótnie? – zastanowił
się, ciągle głośnym szeptem, Will.
- Moja racja jest mojsza niż twojsza* - sparafrazował znany
cytat Chris.
- Halo? – wtrącił się Justin i sarkastycznie pomachał ręką
przed twarzami tancerzy – dowiemy się, o co chodzi? – w pełni zgadzałam się z
pytaniem Biebera, więc nic nie powiedziałam. Jezu, jak to brzmi.
- I tak będziecie musieli im to wytłumaczyć wcześniej czy
później, a teraz skoro już macie nieuzasadnioną przerwę w pracy możecie to
zrobić – Scooter, mimo niedbałej pozy, wyglądał, jakby ledwo powstrzymywał
wybuch śmiechu.
- Scootie? – zapytałam – wiesz, o co im chodzi?
Mężczyzna tylko westchnął ciężko i skinął głową, na co Curly
przeklinając pod nosem wstał i wyciągnął z kieszeni jakiś papier.
- Taaak, dzisiaj zdecydowanie mamy siódemkę – powiedział
jeszcze, po czym podał kartkę mi. Justin od razu dostał kopię od siedzącej obok
niego Julie. Bez komentarza.
Nie chcąc patrzeć na brunetkę zwróciłam oczy na zadrukowany
papier od Curly’ego i dosłownie mnie zamurowało.
O co Biebs i Nickey kłócą się najczęściej? Lista według M.
T. P. Company– głosił
wytłuszczony i pogrubiony nagłówek. Dalej było tylko gorzej.
1.
„
Co on/ona tu w ogóle robi?”
2.
„
Denerwuje mnie sposób, w jaki wymawiasz ‘w’ ”
3.
„
Dlaczego masz na sobie koralową bluzkę? Powinna być czerwona.”
4.
„
Kto w ogóle pozwolił takiej istocie jak ty oddychać?”
5.
„
Dlaczego mama cię nie utopiła po urodzeniu?”
6.
„
Stanąłeś/stanęłaś za blisko mnie, zgiń”
7.
„
Pomyliłeś/pomyliłaś kroki”
Na
kartce znajdowało się całe pięćdziesiąt siedem „pretekstów” do kłótni między
mną a Justinem. Nie przeczytałam wszystkich, bo mi się po prostu nie chciało,
jednak Bieber z uwagą studiował listę i śmiesznie marszczył czoło, przesuwając
wzrok po literkach.
- Kto
to wymyślił? – zapytałam, przeczuwając, jaka będzie odpowiedź. Wszystkie głowy
jednomyślnie zwróciły się w kierunku siedzących na parapecie Mike’a, Terry’ego
i Pauli. M. T. P. Company, no tak… wszystko jasne.
- No
wiecie co?! – oburzyła się dziewczyna.
- Żeby
posądzać nas o coś takiego! – zawtórował jej Mike.
- Serio
chłopaki, trzydzieści siedem? – westchnął Bieber, drapiąc się po nosie. Lubiłam
go oglądać w takim ludzkim wydaniu, bo w stosunku do mnie nigdy taki nie był.
Spojrzałam
na kartkę odszukując wybrany przez Justina punkt.
- „Nie
podoba mi się twoja bielizna”? – przeczytałam – dlaczego czuję tu Willa? –
wszyscy wiedzieli, że Will ma jakiś fetysz związany z bielizną i chłopcy
uwielbiali z nim o tym rozmawiać. Sam William wolał do tego tematu dziewczęta,
gdyż szczególnie fascynowały go staniki. Kiedyś z Kate zgodziłyśmy się pokazać
mu nasze biustonosze i później nie chciał opuścić naszego pokoju. Ciekawe jak
on się zachowywał w sklepie z owymi częściami garderoby… chciałabym to
zobaczyć.
- Oj tam
– chłopak wzruszył ramionami, nonszalanckim gestem odgarniając grzywkę – trochę
im pomogłem.
- Ej,
ale stawiam piwo temu, kto wymyślił czterdzieści trzy! – ucieszył się Bieber.
- „Mam
okres, nie odzywaj się do mnie”? – warknęłam, czytając wspomniany punkt.
-
Protestowałam przeciw umieszczeniu tego na liście! – krzyknęła do mnie Paula
pokazując kobiecą solidarność – jednak zostałam przegłosowana.
Terry i
Mike jednocześnie wzruszyli ramionami w odpowiedzi na zarzuty dziewczyny, a ja
tylko zrezygnowana pokręciłam głową i kątem oka spojrzałam na duszącego się ze
śmiechu Scootera.
_________________________________________________________________________________
Tak wiem, że jest krótki, ale dokładnie w tym miejscu chciałam go zakończyć, więc...
I W OGÓLE WIECIE CO
całą zeszłą noc spędziłam czytając Teenage Dirtbag o Niallu Horanie
i to jest takie sjfkgjsrgsjdfvbs oficjalnie umarłam podczas czytania
całuski x
Bella
hehehehehehehehehehehehehehehe o matko kocham ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, że Justin ogarnie się wreszcie :-)
życzę weny i do następnego :*
@lixvyl
Hej, hej xx
OdpowiedzUsuńPierwsze co poruszę to bohaterowie.. Miałaś ich dodać, a co? Nie zrobiłaś tego :/ Zastanawiam się, czy Ci wybaczyć :D (ale spoko, już wybaczyłam xD)
STYKALI SIĘ NOSAMI! No może prawie, ale to już coś! :D
Kurczę Bieber, weź dupę za pas i nie traktuj tak Nickey! xDD
Hmm, czekam na next i więcej scen HOMO, HOMO xdD
Pozdrawiam :**
@Kwiatkowska04
Ogólnie to nie wiem czy 'Informowani' byli już wcześniej, czy dopiero nie dawno ich dodałaś, ale no cóż... Dopiero teraz ogarnęłam, że są i się wpisałam xDD
Genialny <33333
OdpowiedzUsuńhahaah mega! <333
OdpowiedzUsuń