niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział Drugi

Podczas trzeciego dnia castingów moja „miłość” do Justina została całkowicie zdeptana. Po obfitym w żarty śniadaniu udaliśmy się we trójkę na casting. W sali tanecznej był już tłum; weszliśmy przywitani głośnymi brawami (byliśmy ubrani w „firmowe” ciuchy, których projekt już wyciekł do Internetu) i każde z nas na aplauz zareagowało inaczej: Mike czuł się jak ryba w wodzie będąc w centrum zainteresowania i pomachał do tłumu z szerokim uśmiechem, Terry głośno zagwizdał i krzyknął „cześć, ludzie” a ja… spłonęłam rumieńcem i opadłam na pierwsze z brzegu krzesło.
- Hej, Biebs! – krzyknął po chwili Cornwell w kierunku Justina, który już siedział przy stoliku dla "jurorów" Szatyn obdarzył go nieśmiałym uśmiechem.
- Yo, Mike, Terry – powiedział… świadomie mnie ignorując? Jednak nie zwróciłam na niego uwagi, kac rozumiałam – ale jakbyście mogli ciszej… byłbym wdzięczny.
Mike i Terry jednocześnie pokiwali głowami ze zrozumieniem i posłali Justinowi współczujące spojrzenie. Nie ma to jak męska solidarność.
- Cześć, Justin – odezwałam się w kierunku szatyna, nie zwracając uwagi na ściskające moje wnętrzności zdenerwowanie.
I wtedy to się stało: Justin zwrócił swoje cudowne, czekoladowe tęczówki na mnie jednak w tamtym momencie nie miały one nic wspólnego z tymi, które oglądałam na zdjęciach i, jak mi się wydawało, kochałam. Były zimne, przepełnione nienawiścią… odwróciłam wzrok, nie chcąc identyfikować dalszych emocji.
Ani Mike ani Terry nie zauważyli spojrzenia Justina, ponieważ byli zajęci rozmową z jakimiś tancerzami. Przyglądałam im się, dopóki Scooter przez megafon nie zarządził startu przesłuchań, w typowy dla niego sposób krzycząc "zamknąć mordy dzieciaki i ustawić się w równych rzędach!".
Usiadłam na samym brzegu stołu jak najdalej Justina i skupiłam wzrok na tancerzach.
I tak minęły mi pozostałe dni przesłuchań.
Starałam się ignorować Justina, jednak nie miałam żadnych oporów przez integracją z resztą tancerzy. Cała nasza grupa liczyła czternaście osób, siedem chłopaków i siedem dziewczyn: ja, Julie Evans- dwudziestoletnia brunetka, Anne Fedeline- młodsza ode mnie o rok Francuzka, Paula Leoncavallo- urocza Włoszka, Suzanne McQueen- szalona właścicielka dredów,  Amber Baxter- zamknięta w sobie blogerka oraz Kate Parker- największa jaką w życiu widziałam fanka Spider Mana.
Do Mike’a i Terry’ego dołączyli Christopher Nigel- skejt nierozstający się ze swoją deskorolką, Austin Ryan- chłopak wyglądający jak model z Tumblra, Jason Williams- kochany rastaman, który od razu zaprzyjaźnił się z Suzie, Will Black- który mógłby konkurować z Christianem Coulsonem o rolę młodego Toma Riddle’a w ekranizacji serii o Harry’m Potterze, oraz imiennik naszego kochanego celebryty, Justin Smith.
Wyczuwacie ten sarkazm przy słowie „kochany”, prawda?
Z wszystkimi chłopakami zaprzyjaźniłam się niemalże od razu, znalazłam wspólny język nawet z ekscentrycznym Jasonem, który okazał się być (jak ja) miłośnikiem wszelkiego rodzaju literatury. Za to trudniej poszło mi z dziewczynami: każda z nich była beliberką i wszystkie były niesamowicie podekscytowane możliwością pracy z Justinem, a ja nie chciałam, żeby przeżyły takie rozczarowanie jak ja… ha! Jakież było moje zdziwienie, gdy z każdą z nich Justin przytulił się na powitanie i rozmawiali prawie cały wieczór nazwany przez Scootera „integracyjnym” podczas gdy na mnie nawet nie spojrzał. Nie miałam pojęcia, o co chodzi, jednak rozmowy z Jasonem, Mike’iem, Terry’m i resztą chłopców wynagrodziły mi (przynajmniej w jakimś stopniu) zachowanie Justina.
- Veronica… masz skarbie jakieś przezwisko? Całe „Veronica” jest lekko przydługawe – powiedział Will dmuchając mi w twarz dymem papierosowym. Dzisiejszy wieczór jest ostatnim, w którym wolno nam palić, poinformował nas Scooter, ponieważ nie chce, by jego tancerze mieli zadyszkę. Patrząc na stopień zadymienia pomieszczenia, w którym siedzieliśmy, chyba byłam jedyną niepalącą osobą.
- Nickey – odpowiedziałam, ostentacyjnie kaszląc i machając przed nosem dłonią. Humoru wcale nie poprawiał mi fakt, że co chwile dochodziły mnie głosy śmiechu pozostałych dziewczyn mieszające się ze śmiechem Justina…
Nie byłam zazdrosna, jak by co.
- Nickey? Jak Nicky Minaj? – zainteresował się Jason. Czy tylko mi się wydawało, czy dym z jego skręta pachniał inaczej niż z papierosów pozostałych? Nie miałam odwagi go o to zapytać (pamiętajcie, że Jason był rastamanem).
- Boże broń! – krzyknęłam – tylko nie Nicky Minaj! Nie lubię jej.
- To od czego wzięło się Nickey? – tym razem to rozmowy włączył się Mike, który cały wieczór leżał z głową na kolanach Terry’ego, który pewnie nie zdawając sobie z tego sprawy, wplątywał palce we włosy blondyna. Byli razem tacy uroczy…
- Gdy poznałam mojego byłego chłopaka, okazało się, że jest on ogromnym fanem Nicky Minaj, której ja wręcz nie cierpię. Nie mógł uwierzyć, że nie lubię, jak dla mnie, tony plastiku i dlatego, żeby mnie zdenerwować zaczął nazywać mnie Nickey, tłumacząc, że jest to zdrobnienie od Veroniki- rozumiecie, końcówka- i samo się przyjęło – wzruszyłam ramionami.
Od tamtego momentu w zespole Jusa również zostałam Nickey. Jedyną osobą, która nie używała przezwiska był sam Bieber oraz Julie Evans, ale ona to już zupełnie inna historia.

***

Nasz zespół był niesamowicie zgrany, poza paroma wyjątkami: Justin nie lubił mnie, a ja zgodnie ze swoją naturą nie pozostawałam mu dłużna. Amber nie lubiła Willa z nikomu nie znanych powodów i raczej nikt nie przepadał za Julie, choć nikt nie chciał jej tego głośno powiedzieć.
Co do stwierdzenia „Justin nie lubił mnie”… nadal nie miałam pojęcia, o co mu chodziło, jednak nie byłam osobą, która pozwala się obrażać bez konsekwencji. I tak stopniowo, moje uwielbienie do Justina przerodziło się w chłodną obojętność, później ignorancję, a na koniec w głęboką antypatię, o której z pewnością mogę powiedzieć, że była obustronna. Nie miałam zamiaru przymykać oka na niewybredne komentarze Biebera kierowane  w moją stronę lub jego uwagi co do mojego tańca. Jasne, nie miałam nic przeciwko krytyce, zawsze ją przyjmowałam i starałam się poprawić to, na co zwrócono mi uwagę, jednak to, co mówił Justin, daleko wykraczało poza krytykę- on się po prostu czepiał. Potrafił przerwać próbę żeby na mnie nakrzyczeć tylko dlatego, że pomyliłam jeden krok, podczas gdy Julie nie zatańczyła poprawnie żadnej figury. Naprawdę się starałam i dużo ćwiczyłam, więc komentarze Justina tym bardziej mnie raniły.
Co do Julie- ugh, nie znosiłam tej dziewczyny. I wcale nic wspólnego z tym nie miał fakt, że wręcz w obrzydliwy sposób śliniła się do Biebera. Naprawdę, to nie o to chodziło. Była śliczna, to prawda, jednak stanowiła idealny przykład pustej lali. Jedyne, co wiedziała, to to, kiedy ona ma urodziny, oraz kiedy swoje obchodzi Jus. A co było najgorsze? Że Bieberowi w ogóle nie przeszkadzały cholerne zaloty Evans. Na każde odpowiadał uśmiechem lub flirtem i wcale nie byłabym zaskoczona, gdyby okazało się, że skrycie ją posuwa. W chwilach gdy Julie i Justin zaczynali swoje przedstawienie dla reszty grupy bardzo pomocny był Justin Smith, nazywany przez nas Curly- gdy patrzył na blondynkę udawał, że wymiotuje, podczas gdy Chris przytrzymywał jego długie, kręcone włosy (którym zawdzięczał swoją ksywkę).
Mike, Terry oraz Paula zostali okrzyknięci zespołowymi pajacykami, ponieważ nieważne jaki miałeś humor- oni i tak sprawią, że będziesz płakał ze śmiechu. Suzie zaprzyjaźniła się Austinem i Amber do tego stopnia, że uparli się, że gdy nocujemy w jakiś hotelach chcą mieć pokój we trójkę (Scooter nawet nie zwrócił uwagi na to, że Austin chce spać z dwiema dziewczynami), a Will większość czasu spędzał z Anne i Chrisem. Ja uwielbiałam towarzystwo Jasona, Curly’ego i Kate, ale i tak jak ktoś proponował imprezę szliśmy całą czternastką, czasem też dołączał do nas Bieber, choć rzadko- mimo mojej całej niechęci do niego, współczułam mu, że najczęściej nawet nie mógł opuścić autobusu bo atakowali go fani, lub wręcz przeciwnie- ludzie krzyczący niewybredne rzeczy pod jego adresem. Nie lubiłam go, ale gdy słyszałam, jak zazdrośni gimnazjaliści wyzywają go od skurwieli i pedałów miałam ochotę im coś zrobić, naprawdę.
Oprócz Merry’ego nie mieliśmy żadnych par w zespole (Merry – sziperskie imię wymyślone dla chłopców przez Kate), jednak chodzą plotki, iż Amber przespała się z Austinem ,bo Will dał jej kosza a Anne miała ochotę na Chrisa. Nie uwzględniam tutaj Julie i Justina, bo… oh, no bo po prostu ich nie lubię.
Zdążyliśmy się poznać lepiej lub gorzej, jednak niezaprzeczalnie się ze sobą zżyliśmy. Większość czasu spędzaliśmy na próbach, jednak postępy drugiego tylko nas motywowały do dalszej pracy. W naszym zespole nie było rywalizacji- bo niby o co mieliśmy rywalizować? I tak już osiągnęliśmy szczyt, według naszych kryteriów. Teraz mogliśmy być tylko lepsi. I wspieraliśmy się w tym nawzajem z całych sił.

Cały zespół doskonale wiedział o stosunkach, jakie panują między mną a Justinem, jednak nikt nie wiedział, jaka jest ich przyczyna… zresztą tak samo jak ja. Po prostu nie potrafiłam nie odgryźć się irytującemu dupkowi, gdy mnie obrażał.
_________________________________________________________________________________
No i przedstawiam wam Rozdział Drugi!
Mam nadzieję, że się spodoba, bo ja w sumie jestem w niego zadowolona. No i jest dłuższy niż na moim pierwszym blogu, więc...
Ogromne podziękowania wędrują do Stefanskiej oraz Klaudii Kill za wasze komentarze :*
Wieczorem dodam zakładkę "Bohaterowie" i będziecie mogli zobaczyć, jak wyglądają tancerze :)
Nic więcej chyba nie mam do powiedzenia.
Kocham was, 
Bella x

3 komentarze:

  1. Jejku.. Justin dupek z Ciebie xDD
    Kurczę na serio polubiłam to opowiadanie i cieszę się jak głupia, że je publikujesz :D
    Hmm, ogólnie to mam nadzieję, że będzie jakiś romansik pomiędzy Nickey a Juss'em :D (wiesz o co chodzi xDD)
    No nic, czekam na next'a :))
    Trzymaj się xx
    @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze:
    Bieber nie wkurwiaj mnie bo będzie źle. ^^
    Po drugie: OMG! Nawet nie wiesz jak się cieszyłam gdy przeczytałam swoje nazwisko :D Dziękuję xoxo
    Rozdział jak zwykle boski :)
    Czekam na next :D
    @lixvyl

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się w twoim blogu ,, jej.... a co do rozdziału jest Boskii <3333

    OdpowiedzUsuń